"Ostatecznie nade wszystko poszukujemy ludzi. Biegając, zachwycając, rozczarowując, kręcąc, węsząc i pochylając się, wybieramy tych, którym z jakichś przyczyn udało się dostrzec, wyłuskać i docenić w nas coś, czego większość dostrzec ani docenić nie mogła, bądź nie potrafiła. Mowa tu o tych najistotniejszych, lecz nieszczęśliwie (i z niczyjej winy) także ezoterycznych częściach nas samych, nad którymi świadomie pracowaliśmy, i z których - co ważne - my sami bywamy po cichu bardzo dumni. To tę dumę chcemy dzielić z kimś innym. To to dzielenie - jeśli działa w dwie strony - jest synonimem znalezienia."
L.Legut
o te momenty tu chodzi, o chwile spędzone nad brzegiem rzeki, kiedy śmiejemy się beztrosko zapominając o wszystkim, do szpiku kości ciesząc się sobą.