powoli, stopniowo, z każdym dniem coraz bardziej. wdech, wydech. papieros za papierosem. zamknięty umysł i zaciśnięte szczęki. śmiech przez łzy. i to nieustające, przeszywające na wskoś poczucie bezradności. stukot paznokci o kawałek starego drewna i melodia gdzieś tam, w tle wartości i uczuć. spróbuj więc pojąć zawiłość wczoraj, przemnóż to przez paradoks dzisiaj i dodaj powtarzalność jutra. kompletny i wszechogarniający impas.
czy ktoś z nich, zgadł, że?