Dobry wieczór ;*
Najpierw o diecie. W niedzielę tydzień temu rzuciłam się na słodycze jak nigdy wcześniej, ale łyknęłam xennę, ćwiczyłam, tańczyłam, biegałam. Cały tydzień jadłam w miarę zdrowo, jednego dnia pozwoliłam sobie zaszaleć, ale to już wcześniej planowałam. Było ok. Zmartwiłam się dopiero wczoraj, kiedy znowu coś mnie dopadło - nie mogłam się powstrzymać od jedzenia! Lody, serek, a może trochę warzyw, a może mleka, a może jeszcze lodów - skakanka, brzuszki, a potem znowu jeść, jeśc, jeść. Było mi totalnie niedobrze, chciało mi się rzygać, więc ćwiczyłam. I dzielnie udawałam, że cieszę się z jedzenia. Dlatego - nie ma pierdolenia, konkretny plan musi być. Nie mogę stresować się przez jedzenie, nie mogę tym żyć. Nie wiem, skąd u mnie takie odczucia, skąd ta nagła frustracja. Przecież widzę, że to ma sens, że schudłam, że nie kosztowało mnie to tak wiele. Przecież całkiem lubię swoje zdrowe jedzenie, małe porcje, ćwiczenia. Od jutra powrót do diety, cel: 1 lipca, rozmiar 34. Dwa dni na 600kcal, potem HSGD. Uciekam poczytać Wasze wpisy.
Dziękuję za to, że tu jesteście ;*
xoxo
Dzisiaj: bilans śmieciowy - owsianka, warzywa, cupcake x2, ciasto, czyli ~1200/1000kcal
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Bransoletka okrągła srebrna otien... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24