nic mi sie nie chce, musze gdzieś troche ponarzekac.
Nie dostałem się na SGGW, czekam na druga ture ale bez wielkich nadziei.
Chciałbym jutro wstać o 7, ogarnać się, zabrać młodego, adriana, cysia i rybusa i jechac sejkiem do szkoły. posiedzieć z zajebista klasa przez 7 godzin, pojechac na błonia, posiedziec, powkurwiac sie ile czasu można isc ze starego, wrócić i spedzic reszte dnia w domu i nastepnego dnia wszystko od nowa. Wtedy wszystko było łatwiejsze, a teraz? Nuda. Każdy ma kogoś, tylko nie ja. Znowu pieprze o miłości ale to już nawyk, tak jak to ze nie mam zadnych zdjęć.
Gdyby można było spędzić życie jakoś "inaczej". no ale cóż... dajemy radę c'nie?
A tutaj troche dobrej muzy.