Niepokój, delikatny pisk lęku dzwoniący za uchem, szare, mokre poranki i puste wieczory pełne są romantyzmu i tajemnicy. Do czasu kiedy niepokój zaczyna dusić naszą pierś, deszcz o poranku dostaje się w nasze buty, a sen przychodzi z ostatnim westchnieniem do naszego łóżka.
Źle wykalkulowane, przecenione siły. Jednak nie zawsze wystarczy nadmuchana pierś i "jakoś to będzie" między jednym, a drugim uśmiechem.
Bardzo tęsknię, bardzo się gubię i bardzo przeżywam. Bardzo. Co gorsza, powroty zamiast leczyć-ranią. Bo po krótkim powrocie przychodzi kolejne rozstanie i podróż do korytarzy, pokoi i chodników pełnych obcych ludzi. To tak jakby przebiec 56km do bliskiej osoby, ostatkiem sił złapać ją za dłoń tylko po to, by poczuć jak się wyślizguje i odsuwa na drugie 56km.
Wielkie uczucia, najpiękniejsze wspomnienia i nierozrywalna siła przywiązania mają swoją cenę.
___________________________________________________________________________________________
rozpaczam, ale "głowa do góry...jakoś to będzie"
jesień miała być złota i nieść duszność wilgotnych kasztanów, a nie zimny ból w nosie i przemoczone buty!
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24