Staram się nie działać wbrew sobie, żeby nie żałować. Bo nie ma nic gorszego niż żal do samego siebie za to, co się zrobiło, powiedziało, na co się wyraziło zgodę lub nie. Taki żal ciągnie się za nami całe życie, szczególnie lubi ciche, niedoświetlone pomieszczenia bez drogi odwrotu.
Poza jednym, małym wyjątkiem myślę, że mi się udaje. Zdarzyła się, a właściwie działa się, jedna rzecz, która wywołuje u mnie smutne odczucia. To cały worek małych zdarzeń powiązanych ze sobą łańcuchowo, otwartych, a omijanych drzwi i kompletnego braku zrozumienia. Obok łańcuszki dobrych wspomnień, ale tak już jakoś jest, że bardziej bolą krzywdy niż cieszą radości.
Przez brak snu, w jeden z tych cichych wieczorów bez powrotu, zrozumiałam, że jednocześnie jest to medal i dowód. +100 do siły na cale życie :P nienajlepsze wyobry doprowadziły mnie do jednej z najlepszych decyzji jakie miałam okazje podjąć. Nie trzymam już kurczowo ludzi, którzy tylko w moim przeświadczeniu byli przyjaciółmi, raz na zawsze spaliłam mosty i wiem, że choć niektóre wybory wymagają przezwyciężenia nieprzezwyciężalnego i pokładów sił, których nie ma-to warto. Jeden krok za dużo prowadzi w przepaść.
Życzyłabym tu komuś, żeby zrobił to samo. Siły i odwagi zanim będzie za późno. Ale wiem, że to na nic. Skoro słowa, które ciężko było/jest mi mówić nie przebiją muru, to słowo pisane lżejsze i mniej osobiste -pewnie też nie. Każdy podejmuje swoje wybory.
I mimo ostatnich kilku zdań, które wyszly mimowolnie i nieplanowo-miał to być optymistyczny apel :D Że na prawdę chcieć znaczy móc :) tylko oprócz opowiadania, o tym, że się chce, trzeba działać. ODWAGI moi drodzy! (szczególnie teraz, na nowej drodze życia żaków, pracowników, a co niektórzy już niedługo żon i mężów...:D:D )
PS.a żeby z tym optymizmem wątpliwości nie było - Melon w trawie :D