4 miesiące
tyle się wydarzyło...
i właśnie uświadomiłam sobie że...całe 3 dni temu mineły 2 lata...
tyle się zmieniło...
ale wcale nie na lepsze
patrzyłam na Ciebie i jakby trochę mi przeszło...bawię sie na Twoich koncertach jak na żadnych innych..a Ona...Ona jest wspaniała...a jej uśmiech jest najpiękniejszy...obyś był szczęsliwy!
...i miałam słodki marzec...
uwielbiam jego włosy, głos, śmiech, duże dłonie piłkarza ręcznego, usta.. i sposób w jaki mnie całował i dotykał.. przez moment byłam szczęśliwa..dzięki 'Ł' odpływałam...ale przyszedł kwiecień...a teraz On pewnie leży w Warszawie i jest eksperymentem jakiś lekarzy którzy probują usunąć jego góza w mózgu...oby im sie udało...
a w kwietniu 18... było skromnie, tak po mojemu..jedno wiem napewno-mam fajnych ludzi obok ;))
imprezy imprezy...
..i wyznania miłości.. a 2 lata temu się śmiałam...i miesiac wcześniej nie wiedziałam o co chodzi Ł, a oni wszyscy mieli racje.. a mi te słowa odebrały głos...-dosłownie.
...i wtedy przyszedł maj..a z nim coraz wiecej problemów.. w domu i w szkole...
a teraz staram się...ogarnąć... dorastam.. mam plany... i od dziś będę robić wszystko żeby za rok móc powiedzieć: JEST ! UDAŁO MI SIĘ ! ale nie zapeszam...
uświadomiłam sobie że.. już nie chcę chłopaka.. marca... czerwca... lipca.. sierpnia.. czy listopada... chce miec Go na 12 miesiecy.. przez 24 h na dobę...
chcę kogoś kto mnie pokocha...tak po prostu.. z wadami, zaletami i kilkoma kilo za dużo... w szpilkach, trampkach i glanach.. smutną i szaloną... leżącą bezsilnie na łóżku i skaczącą w pogo na koncercie...
kiedy potrzebuje przytulenia...albo namietnych pocałunków...
rano, wieczorem i w południe...w spodniach i w sukience...
kiedy moje oczy są błękitne i gdy zmieniają sie na zielone...
Potrzebuję Cię..."na wczoraj"...