To jest zdjęcie pana, który jest moim nowym ulubionym fotografem, oczywiście, że Brytyjczyk, a imię jego Rankin. Czy ta kobieta nie ma po prostu zachwycających ust, i w ogle to połączenie jej ładności, koloru i zielonkawego mejkapu do żółci. Chociaż, w sumie, obecna na soupie dama w różu też jest niezła. I przypomina moją Lolę z wyglądu.
Jestem obolała, jakaś zmęczona, niechętna czemukolwiek, ale za to jesień jest piękna, a uroczy chłopiec przysłał mi uroczego maila (nareszcie! Słodziliśmy sobie w tych komentarzach i słodziliśmy, czas porzucać się wreszcie mięsem muzycznych kłótni, przytaczania oczywistych indie prawd, bo moje są mojsze niż twojsze, a w ogóle to ja kocham Curtisa bardziej od ciebie). Jest więc uroczo, choć spełnieniem moich marzeń byłoby zakopanie się gdzieś, niewychodzenie i posiadanie w umyśle tylko Phoenix przeplatanych z Ólafurem Arnaldsem. Albo, dla kontrastu, jakby być tą częścią przez Palladium dzisiaj wieczorem... Pewnie bym nie przeżyła, ale mogłabym wkręcać prawdziwych nowojorczyków, że jestem uroczą faneczką i mam urodziny.
Dahlias they come from me
A promise to get well
That ain't working thinking that you're no good
Don't worry 'cause I'm not the kind that kiss and tell
Phoenix, Armistice