Bohaterowie środowego starcia z Interem, Morata i Dybala.
Na poprzednich zdjęciach karny Moraty, jego drugi gol oraz gol
Dybali, a na kolejnych znowu dwoje strzelców, Pogba i Asamoah.
No dzisiaj mimo wszystko całkiem okej dzień. Na 7:39 poszłam
na autobus, w Elblągu wysiadłam na tramwaj i jakoś o 8:30 już
na uczelni byłam. Powtórki, gadanie z ludźmi i na dzień dobry
Literatura Faktu a na niej egzamin ze znajomości lektur. No..
coś tam napisałam, ale niestety.. nie zaliczyłam, więc mam już
czwartą poprawkę. 19 lutego kolejny termin, bo stwierdził, że
daje nam czas na doczytanie. Na szczęście razem ze mną jest
ponad połowa grupy. Poźniej sprawdzian z Audiowizualki, który
poszedł mi raczej dobrze. Nauczyłam się na niego, do tego udało
nam się między sobą konsultować, więc jestem dobrej myśli.
Koło 11 skończyliśmy ze wszystkim, a że mama i dziadek mieli
być dopiero po 13.. to nie marnowałam biletów miejskich i żeby
czas mi się nie dłużył, wszędzie z buta chodziłam. Dojście do
Empika zajęło mi max 15 minut ze światłami. W samym Empie
siedziałam z pół godziny, znalazłam magazyn Vaib, pooglądałam
wszystkie książki, które są na promocji, płyty i filmy też. Przy
okazji spytałam się o taką jedną książkę, która rzekomo ma nam
pomóc w zaliczeniu Audiowizualki kiedyś tam, ale nigdzie jej nie
ma, nawet w Empiku. Wyszłam ze sklepu z Vaibem i z płytą
donGURALesko Magnum Ignotum. Potem powoli do McDonalda i
jakoś o 12 tam dotarłam. Złożyłam zamówienie, odebrałam, a
tu dzwoni do mnie Natalia z pytaniem, czy to ja przed chwilę do
Maca weszłam. Odpowiadam, że tak, odwracam się, a tam ona ze
swoim chłopakiem. Dosiadłam się do nich, pogadaliśmy, ci potem
pojechali coś załatwić a ja jeszcze posiedziałam. Koło 13 na
dworzec na poczekalnię poszłam, bo nie chciało mi się chodzić po
podwórku, to się ogrzałam trochę. Po 13 z buta do Ortopedy i też
jakoś szybko tam dotarłam, mimo tego, że szłam okreżną drogą.
Postałam przy rzeczce, bo jacyś ludzie karmili kaczki, to dłuższą
chwilę poobserwowałam wszystko, a jakoś koło 14 usłyszałam
trąbienie za plecami, bo akurat mama z dziadkiem przyjechali.
Chwila u ortopedy, potem po zakupy do Leclerca. Po 15 kierunek
Pasłęk, a że dziadek obiecał, że da mi prowadzić, to prowadziłam.
No, obyło się bez gaśnięcia, dałam sobie radę na światłach, jestem
z siebie dumna. Ogółem kupiłam świeczkę zapachową o zapachu
drzewa sandałowego. Pachnie bardzo ładnie, ale jak ją zapaliłam,
to czułam ją lekko koło siebie. Żeby było ją czuć u mnie w pokoju,
bym chyba ze trzy takie musiała mieć. Odsłuchałam płytę Gurala,
którą kupiłam i jest całkiem spoko. Inna od poprzednich, ale okej.
Zwijam zaraz na spacer z psem, a potem coś się obejrzy. Może
jakiś serial, może jakiś film. A jutro lodowisko! Po 11 jadę z Nelą
i chyba tylko z nią do Elbląga, więc trochę sportu jutro będzie.
Bang!