Campbell, Giroud, Ramsey i Bellerin. Dzisiaj - najlepsi.
Ale od początku. Dane mi było pospać raptem do 9, bo mama
brutalnie mnie obudziła.. co bym z psem wyszła. Szybko się
ubrałam, wyszłam.. i wróciłam znowu pod kołdrę, ale zasnąć
już nie mogłam. Ogarnęłam się, coś tam zjadłam, weszłam na
meila żeby sprawdzić co i jak z moimi ubraniami z BonPrixu, a
tam niespodzianka.. bluzka dla babci dostępna raptem dopiero
za 3-4 tygodnie, a moich pięknych spodni i kardigana w ogóle
już nie ma. Wkurzona zadzwoniłam do nich co to ma być, a
babka z infolinii, że po prostu razem ze mną musiało zamówić
to samo kilka osób i zrobiły to szybciej i po prostu skończył im
się asortyment. Wstyd i chańba, chamstwo w państwie i nie co
jeszcze, to nie wiem. Z tamtego zamówienia przyjdzie za jakiś
czas tylko bluzka, a tamto jest anulowane po prostu. Potem
przysłali mi meila w ramach przeprosin, że tak wyszło i za to
dostałam kod rabatowy, który przy następnych zakupach do
15.01 zwalnia mnie z płacenia za dostawę. Więc znalazłam inne
spodnie, które mi się spodobały i były o wiele tańsze niż te,
które zamówiłam poprzednio. Do tego znalazłam fajną, również
niedrogą koszulę w kratkę, fajną bluzkę z groszkami.. i mam je
w cenie poprzedniego zamówienia. Czyli wyszło na to, że teraz
mam trzy rzeczy w cenie dwóch poprzednich. Tyle wygrać, hehe!
Babcia jakieś tam buty chciała, więc jej zamówiłam i teraz tylko
czekać aż wyślą. Pewnie nastąpi to w piątek.. a przynajmniej
miło by było. Potem na obiad do dziadków, chwila u nich, do
siebie, po zakupy i znowu do siebie. Po 16 babcia robiła u nas
swoje urodziny, więc salon zajęty, a ja u siebie oglądałam mecz
Arsenalu z Sunderlandem. Choć zaczęło się nie najlepiej i w
17 minucie Kanonierzy już przegrywali 1:0, to w 25 minucie
Campbell strzelił pięknego gola i zremisowali. Ale za to w drugiej
połowie się rozkręcili, wszedł Ramsey.. i w 75 minucie strzelił gola.
Emocjom na The Emirates nie było końca, a dwie minuty później
trzecia bramkę strzelił mój ulubieniec, Giroud. Jak już Olivier
dorzucił swoje, to u mnie w pokoju nie obyło się bez dzikiego
okazania szczęścia. Do tego Bellerin z asystami przy golu Aarona
i Oliviera. Pięknie no! Ostatecznie wygrali te 3:1 i walczą dalej w
Pucharze Anglii. Grali w połowie rezerwami, więc fajnie, że tak
udało im się pokonać Sunderland. A teraz.. zwijam na spacer z
psem, a potem Teen Wolf obejrzę albo tą galę, podczas której
ogłoszą zwyciężcę nagordy Sportowca Roku 2015. Oczywiście
można się domyślić, że głosowałam na Lewandowskiego. No i
wzięłam udział w konkursie, w którym można wygrać samochód,
a mianowicie Seata Ibizę. Nie pogardziłabym taki wozem, mimo
tego, że wolę inne. Fajnie by było coś wygrać.. taka odmiana.
Nie liczę na cud, ale.. warto sobie pomarzyć, no nie?
Bang!