Zaza i Morata. Zdjęcia, które wczorajszego dnia wywołały uśmiech na
mojej twarzy. No bo jak się nie uśmiechnąć widząc takie dwie pocieszne
mordeczki? Simone jak głupol wyszedł, a Alvaro jak niedźwiedź, haha.
Dzisiejszy dzień.. mimo wszystko był całkiem dobry i szybko zleciał..
Tak sobie stwierdziłam, że po co ja mam się spieszyć na uczelnię i się nie
wysypiać, by zdążyć na autobus o 7:05, jak mogę pospać dłużej i pojechać
o 7:39 a i tak na spokojnie zdążę na zajęcia. Więc wstałam sobie dzisiaj o
6, szybkie ogarnianie się, śniadanie i poszłam na ten późniejszy autobus.
Jakby ktoś widział dzisiaj hamujący autobus na śliskiej drodze, odgłos oraz
zarzucanie pojazdu, to by padł. Gratulować ludziom od posypywania dróg i
chodników. Dowiózł mnie na pętlę na tramwaj o 8:16 i spokojnie sobie na
uczelnię nim pojechałam i doturlałam się jakoś o 8:35, bo wszędzie ślisko,
że o mało co, a bym zaliczyła glebę. Jeszcze moje `kurwa mać`, gdy prawie
złapałam zająca koło gliniarzy siedzących w Kii. Posypali by to miasto a nie..
Na dzień dobry Łacina, na której spałam. Odwróciłam się bokiem do babki,
udawałam, że czytam z książki od Natalii coś i tak półtorej godziny zleciało.
Potem Gatunki Dziennikarstwa, śmieszki z dziewczynami, śmieszki z facetem
od tego i tak dalej. I dobra odpowiedź na nasze pytanie o to, co z naszymi
sprawozdaniami. `Jestem w trakcie czytania, dostaniecie prezent na Mikołaja`.
Czyli można zrozumieć to jako męczenie się z naszymi wypocinami, ahaha.
W środku Psychologia Społecza, której mam już dość i nie widzę zaliczenia
tego w moim wykonaniu. Do tego śmieszki z Magdą, bo inaczej nie żyjemy.
Następnie Klasycy Dziennikarstwa, no dzisiaj całkiem ciekawie, jedno mnie
zainteresowało i chyba coś przeczytam, ehehe. I wykład jakoś szybko zleciał.
Na koniec Technologia Informacyjna, czyli Photoshop i nasz sprawdzian z
postarzania i odmładzania człowieka. No, wczorajsze ćwiczenie na Hanksie,
Wengerze i Tyszkiewiczowej się opłaciło, dzisiaj też mi wyszło i dostałam 5!
Po 16 do domu, dziadek po mnie przyjechał, więc do Pasłęka wracałam ja.
Nie lubię jak ktoś mnie wyprzedza, więc na ekspresówce wszystko co się
dało brałam. A w mieście.. wjeżdżam na rondo na Ogrodowej, a samochód
nie załapał jedynki.. i zgasł mi na środku 2 razy. No myślałam, że wysiądę i
okopię ten samochód, jak Sam swojego grata w Transformersach. No ten
samochód mnie nienawidzi.. i ja jego też. Chcę jak najszybciej swoje autko!
Dom, ogarnianie i na 18:30 na USG. No.. nie umieram, nic nie ma w brzuchu
i obstawiane jest tak silne naciągnięcie mieśni na brzuchu. Ale czego za to się
dowiedziałam? Mam dwie śledziony. Fajnie, nie? Osobiście wolałabym mieć
tak dwie wątroby (If you know what I mean) albo 3 nerki, bo wtedy zrobiłoby
się deal życia, no ale mam co innego w nadmiarze. Można? Wszystko można.
Zakupy w Lidlu, czyli `Olka, ja Cię więcej nie biorę na zakupy`. Spotkałam
moją fryzjerkę, panią Asię i ugadałam się, że przyjdę jutro po 11 na ścięcie
końcówek. Na 10 do lekarza, więc akurat po drodze będzie. No to idę sobie
obejrzeć CSI: Las Vegas, potem może coś poczytam i spać. Lekarz, fryzjer,
sprzątanie, nauka w razie co na Onomastykę = zawalony czwartek.
Bang!