Cuadrado oraz Morata i Bonucci robiący kanapkę z Dybali.
Kolejne zdjęcie z meczu Juventusu z Milanem. Radość po golu Paulo.
Kolejny mecz już w środę, tym razem z Manchesterem City w LM.
Wczorajsze wyjście do kina jak najbardziej udane! Listy Do M.2, to
bawiący do łez film, pomieszany z tym, że można też na nim uronić
łzę ze smutku. Cała sala kinowa pękała w szwach, do tego muzyka
dobrze dobrana, fajne utwory. Film warty obejrzenia, polecam, Pusia.
A dzisiaj.. moża chyba powiedzieć, że pospałam. Wstałam o 6:30,
poszłam się ogarniać, jakieś śniadanie, dalszy ciąg ogarniania i jakoś
o 8:30 samochodem do Elbląga. Znowu jechał ze mną dziadek.. nie
wiem po co, ale dobra. Dojechałam na lajcie i poszłam na uczelnię.
Na dzień dobry Literatura Staropolska czy tam Powrzechna, bo jakoś
na przemian profesorka to robi i nikt nie ogarnia co w końcu kiedy
jest i co do czego notować. Zasypianie na zajęciach, śmieszki i inne.
Potem WOK, ciąg dalszy prezentacji, gadania i wyszło tak, że pół
godziny szybciej skończyliśmy. Na koniec ćwiczenia z Literatury, czyli
znowu chęć zaśnięcia i pożałowałam, że sobie z tego najzwyczajniej
w świecie nie poszłam. Posiedziałam trochę i wyszłam, co by zdążyć
na autobus o 15:50. Po 16 w domu i obiad. Idę obejrzeć kolejny
odcinek 15 sezonu CSI: Las Vegas, potem spacer z psem i pewnie
pójdę spać. Chciałam jutro jechać samochodem na uczelnię, ale
dziadkowi coś strzeliło i o.. pojechałam sobie. Najpierw marudzą, że
mam jeździć tym samochodem, a teraz nie chcą mi go kurwa dawać,
bo pogoda, bo to, bo tamto, bo siamto, bo sramato. I po chuj ja to
prawo jazdy robiłam? Bo przy takim czymś jak teraz, to jest mi ono
potrzebne jak dziwce majtki. Zamiast pospać i na spokojnie pojechać
jutro samochodem na 10:15, to muszę się zrywać na 8:30 na autobus,
marznąć na przystanku i potem po zajęciach biec na dworzec, żeby
zdąrzyć na jak najszybszy autobus. Mam już dość..
Bang.