Jedno z kilkunastu zdjęć z wczorajszego meczu Bayernu ze Stuttgartem.
No a od lewej: Muller, Coman, pazera Robben, Lewandowski i Vidal.
Wstałam sobie dzisiaj po 8, ogarnęłam się i na 10 do kościoła. A na dworze
to normalnie łeb urywa. Co to za pogoda jest?! Potem usiłowanie napisania
sprawozdania, a i tak dalej go nie napisałam, ale mam już prawie połowę
kartki w Wordzie, a ma być cała, więc nie ma tragedii. Może jutro to uda mi
się skończyć to coś.. jak mam pisać coś na przymus, to nie umiem. A jak
mam pisać na photobloga czy blogspota, to idzie z miejsca. A termin goni..
Po 13 do dziadków na obiad, chwila u nich i do siebie. Przy okazji z mamą
do Lidla poszłyśmy. Przed 15 w domu, a o 15 mecz Empoli vs Juventus.
No szału nie było w taktyce, momentami chciało się rzucić w monitor czymś
co by może obudzić chłopaków. W 20 minucie niestety Empoli strzeliło gola,
a ci jakby nic sobie z tego nie robili. W końcu w 32 minucie Khedira podał
piłkę dla Mandżukića, ten po poślizgu w polu karnym pchnął butem piłkę do
bramki a ta powoli wtoczyła się i gol! 6 minut później Juve dostało rzut rożny,
który wykonał Cuadrado. Do piłki doskoczył najniższy w naszej ekipie w tym
meczu, czyli Evra, oddał strzał głową i gol! I tak oto zakończyła się pierwsza
połowa. W drugiej.. szału też nie było, jakoś grali chociaż ich brak celności
dobija aż za bardzo. W końcu w 84 minucie w ostatniej chwili po rykoszecie
Dybala dopadł do piłki, huknął i gol! Juventus wygrał 3:1 nad Empoli, w końcu
coś im wyszło! Mimo tego, że grali dzisiaj jak patałachy, jestem z nich dumna.
Dokładniejszy opis meczu później na moim blogspocie, bo w chwili obecnej
oglądam kolejny dziś mecz, a mianowicie Derby Północnego Londynu, czyli
Arsenal vs Tottenham. Jak na razie kanonierzy przegrywają 1:0, co mi się
bardzo nie podoba, no ale może się ogarną. Radziłabym im się ogarnąć..
Potem wpis na blogspote ogarnę, do tego jeszcze spacer z psem mnie czeka.
No i poczytać muszę o tym tekście na Literaturę na jutro.. rzygam studiami.
Bang!