.. ale jeszcze nie czas na takie wybryki. Kolejne zdjęcie z serii:
Pusia ma obsesję na punkcie wozów strażackich. No co zrobisz..
Nocne rozmowy to zdecydowanie coś, co lubię. Gorzej tylko jak
potem zaczyna się chcieć spać, a rano nie ma się siły wstać..
Wstałam po 9 jakoś, ogarnęłam się i sprzątanie domu z mamą.
Potem po zakupy poszłam, poczytałam trochę. Po 13 szybko obiad
zjadłam i razem z Olą na festyn policyjny. To nic, że pan się spóźnił
z końmi.. ale przynajmniej my w cieniu posiedziałyśmy i trochę
pośmiałyśmy. Przyjechali z Lotą i Klarą, więc ja za Lotę się wzięłam,
szybko ją ubrałam i za oprowadzanie dzieciaków wszystkie się
zabrałyśmy. Lota wcale mnie nie pobrudziła. Na dzień dobry bluzkę
mi śliną umazała, a potem coś ją swędziało i sie wytarła o mnie, a
moja bluzka z białej zrobiła się w brązowe plamy. W godzinę jakoś
się wyrobiliśmy z prowadzaniem, spakowałam Lotę do koniowozu i
reszta pojechała z nimi do stajni, a ja z Olą zostałam, bo po co tam
jechać. Chwilę odpoczęłyśmy.. a że jakiś pan jakoś po 60 sobie
wsiadł do wozu, to stwierdziłam, że a co tam.. też idę. Spytałam się,
szybko weszłam, zamknęłam a Ola mi zdjęcia porobiła. Tak sobie
teraz myślę, że chyba nigdy nie dorosnę. Chyba Chicago Fire się za
dużo naoglądałam, haha. Chociaż przyznam, że te wozy z serialu są
dużo większe i tak dalej. No ale wiadomo.. straż pożarna w USA a ta
w Polsce to co innego. Potem ogarnęłyśmy sobie kasę i poszłyśmy
lody kupić i coś do picia. Posiedziałyśmy trochę u mnie na murku,
pośmiałyśmy się, a potem wzięłam psa i kawałek Olę odprowadziłam.
A teraz.. w sumie się wykąpałam, idę obejrzeć odcinek Chicago PD,
potem na spacer z psam a po nim.. samotne picie. Nikt nie chciał ze
mną pić dzisiaj, to kupiłam sama co chciałam, coś do pochrupania też
i z jakimś filmem wszystko potem jakoś poleci. Ehh..
Bang!