No, za mną jeden z trzech meczy, które są dzisiaj w planie.
Bayern wygrał 2:0 z Hoffenheimem po golu Rode w pierwszej
połowie, a na koniec drugiej połowy drugiego gola, samobójczego,
strzelił Beck, gracz gospodarzy. Śmiech i radość Mullera po tym
samobóju bezcenne, haha. Ogółem mecz się dobrze ogladało,
dużo akcji mogło zakończyć się golem, ale niestety albo strzały
były blokowane, albo kończyło się faulami. No i Neuer oczywiście
zamiast koło bramki to niemalże na środku boiska już tradycyjnie.
A u mnie w sumie nic, wstałam o 9, po 10 na miasto pojechaliśmy,
mam żakiet do sukienki i na matury, ehehe. Potem po prezenty na
zakończenie roku z mamą i z Kasi mamą. Jak już byłam z mamą
na mieście to dopomogłam je w wyborach mniej więcej. Rodzice
mają już to z głowy przynajmniej, jeszcze zamówić kwiaty dla
nauczycieli, którzy nas uczyli w ciągu tych trzech lat i będzie git.
Potem do Biedronki po zakupy i do Lidla. Po powrocie poczytałam
trochę i poszłam do dziadków po obiad. A przy obiedzie obejrzałyśmy
NCIS: Los Angeles razy dwa i tym samym jesteśmy już z mamą na
bieżąco z odcinkami. O 15:30 powyższy mecz, mama poszła do
babci z psem poplotkować z sąsiadkami. Dobrze, chata wolna, mogę
w spokoju mecze oglądać bez `ścisz ten mecz!` albo `skończ się
na nich drzeć` lub też `przestać piszczec po tym golu!`. Tak, to
ostatnie też mi się zdarza, bo zazwyczaj po prostu odstawiam jakieś
bliżej nie określone ruchy rękami, haha. A teraz lecę oglądać mecz
między Reading a Arsenalem. No, trzymam kciuki za kanonierów
jak zawsze. A o 20:45 mecz Juventus vs Lazio, więc tam to będę
składała modły o wygraną bianconerich, bo dzisiaj do zdobycia jest
aż 6 punktów! A one się im bardzo przydadzą, zwłaszcza teraz, jak
to właśnie Lazio jest drugie w tabeli, a Roma na 3 miejscu punkt za
nimi. Dzisiaj Juve musi walczyć o wszystko, pokazać swoją dzikość
i wolę walki. Muszą pokazać, że to oni królują na Juventus Stadium!
Pomeczowa relacja będzie jak zawsze tu:
http://relacje-juve.blogspot.com/
Bang!