Lisowska.
Z serii: fotograf Puśka zajebała sprawę, bo słońce miało być w środku serduszka,
a nie obok. Sory. Lubię to zdjęcie bardziej w czarno-bieli niż w kolorach.
Dzień w sumie dobrze.
Nie wiem jak ja na tą 10 do kościoła wstałam i jak wytrwałam z Anią na mszy.
Potem w domu seans z Kryminalnymi Zagadkami Nowego Jorku i Las Vegas.
Jeden odcinek Las Vegasów został mi na jutro a teraz czekać na czwartek tylko.
Fajnie, że własna rodzina we mnie nie wierzy.
Kupi mi ktoś bilet w jedną stronę do USA? Bo ja już słuchać tego nie mogę.
Ze mi się nie uda nigdy dostać do policji, że nie zdam takiego testu,
że nie zdam tamtego testu.. i weź kurwa wytrzymaj w domu z takimi ludźmi.
Oni za cholerę nie chcą nic słyszeć o tej pracy.
Najlepiej, żebym robiła tak jak matka czyli porody odbierała. Pierdolenie o szopenie.
Albo pracowała za biurkiem. Co to to nie.
Mi potrzeba pracy z której będę miała satysfakcję a nie. Porąbało ich z tamtymi wyżej.
Nie po to leczę, kroję i ciągam nogę po szpitalach, nie po to pracuje nad sobą,
nie po to będę poprawiała kondycję, żeby siedzieć za biurkiem nie.
Wiadomo.. to nie jest praca jak w serialach. Wszystko ładnie pięknie.
Tu wszystko dzieje się w rzeczywistości. Dobra, koniec o tym bo się wkurzę jeszcze bardziej.
Czeka mnie spacer z psem jakoś o 20.. odechciewa się na samą myśl wyjścia na ten mróz.
Zabierzcie tą cholerną zimę i dawajcie lato raz dwa!
Idę pograć, bang!
A no i czekam na wasze zajebiste pociski na asku!
Wiecie, że ja was kocham <3