I've been watching you
Not waiting for the right moment to make the first move
Do you want to know
Why I keep avoiding your eyes
And why I'm running away?
It's crazy, I know
I've been conceiving you for too long
Or maybe I'm destined to be alone?
Or maybe there's someone who will understand
That I'm not able to share my world?
I'm still running away
It's crazy, I know
I've been conceiving you for too long
If only I could change all things around
Still conceiving you all along
I've been conceiving you for too long
If only I could change all things around
I've been conceiving you for too long
I've grown used to that
Still conceiving you all along
Riverside - 'Conceiving You'
_________________
Piękna piosenka, bardzo dobrego polskiego zespołu. Wprawia w bardzo dziwny, prawie melancholijny nastrój. Szczególnie godna polecenia chyba nieszczęśliwie zakochanym, którzy mają na tyle duże potrzeby masochistyczne, by się zdołować.
Nie spodziewałem się, że dodam coś w środku (a w zasadzie na początku) tygodnia, ale pomyślałem, że fajnie byłoby coś dodać. Pisząc w tym momencie te słowa nie mam jeszcze niczego konkretnego na myśli, bo mam niewielki deficyt zdjęciowy... Zobaczymy co wyjdzie, pewnie nie będzie tak brutalnie jak ostatnio :D
Uprzedzam, może być długo i smętnie, więc nie wymagam czytania ;)
Dziś różne myśli krążą mi po głowie. Jakiś czas temu odrabiałem zadania, które polegało na nadaniu nazwy i opisaniu czasów współczesnych. I tak naprawdę nie wiem co napisać, bo pewnie za większość słów, które mógłbym tu użyć należała by mi się nagana ;) Okres czasu, w którym żyjemy nazwałem 'Masowizmem' - w sumie głupio, kojarzyć może się z masochizmem i w zasadzie ma z tym wiele wspólnego ;) Głownie odnosić ma się do kultury masowej rządzącej światem, ale czemu nie ma odnieść się i do innych problemów? ;> Czasy jakie są takie są, nie rozpieszczają pewnie nikogo, ale na szczęście jest wiele osób, które nie zatracają się w tym wszystkim (a może zatracają, ale jakoś... inaczej). Tacy ziomale, ludzie, którzy to i uśmiechnąć się z życzliwością potrafią, a nawet pogadać w spokoju i tonie przyjaznym umieją. Zastanawiam się czasami czy tak mało jest tych ludzi, czy ja źle ich szukam, albo jestem na zaś uprzedzony? Może chodzi tu o brak zaufania, choć nie chcę tu tego wyolbrzymiać... Trzeba po prostu podziękować tym 'ideałom', co robię teraz ;)
Drugą sprawą, która mnie gnębi (i to nie tylko dziś, ale od dłuższego czasu) to moje nałogowe, jakby to powiedział Sagi 'Opier......e się'. Nie robię dla ludzkości ostatnimi czasy kompletnie nic pożytecznego, siedze tylko z dupą, odpieprzam jakąś kaszanę, obijam się, wykonuję masę niepotrzebnych i rutynowych czynności. Jeszcze na początku roku szkolnego, kiedy dopadł mnie zalążek jesiennej depresji byłem w stanie coś napisać, porozmyslać, a teraz...? Dochodzę do wniosku, że wena nadchodzi tylko wtedy, kiedy mam doła i dzięki przelaniu myśli na papier (wirtualny;)) mogę się odprężyć, albo co lepsze - dobić:D Cóż, gdy jest różowo i monotonnie nie ma się pomysłu na pisanie, a sztuczne tworzenie klimatów nie wychodzi na zdrowie. Bo o pszczółkach, kwiatkach i sarenkach nie lubię rozmyślać, wolę krew, brud, ciemność i śmierć. Schiza? Być może... :)
I jeszcze jedno - marzę w tym momencie by prowadzić życie pasterza na zielonej prerii (pomyliłem coś? :D). Byłoby tak spokojnie, trawiasto, drzewnie, wokół biegały by owce ścigane przez krwiożercze wilki , a ja mógłbym skupić się na leżeniu, myśleniu, czytaniu i pisaniu pierdół :D
Tyle jeśli chodzi o rozmyślania, zdaje sobie sprawę, że wszystko napisane jest bardzo chaotycznie, ale starałem się przekazać jakiś tam ogólny zarys myśli, w końcu od czegoś są te photoblogi, nie? ;]
Pozdrowienia dla wszystkich i buziaki dla Ciebie kotek (oczywiście na tą zieloną prerię bym Cię zabrał... I tylko Ciebie ;) :*:*:*
:* :* :* 5.11.2007 - Rok i osiem miesięcy :* :* :*