Znów mówisz mi, co robić by łatwo żyć.
Uwżasz, że wystarczy cwanym tylko być.
Ale pomyśl, czy jeśli choć trochę zmienię się,
Czy zginę i coś rozszarpie mnie?
Codzień ptrzysz w odbicie i wmawiasz sobie
Że nie jest obrzydliwym, to co Ty i ja robię.
Zrozum przyjacielu, że jak suchy liść,
Nie mogę w sobie tego wszystkiego kryć.
Czy mam udawać, że wciąż jestem ten sam?
Że zgładzam wszystkich jak ostatni cham?
Nie mogę tak żyć, poduszka mnie kłuje,
W nocy mnie dręczą, myślą, że znowu coś knuje.
Sumienie nie daje mi oddechu złapać,
Ta krew przelana, powoli zaczyna kapać.
Krzyki nie milkną, wręcz się wzmagają,
Czy przeszywać mnie do końca mają?
Już stek wszystkich moich wypowiedzianych bzdur,
Rozrywa moją głowę w pół.
Zrozum! Nie chcę tak, muszę coś zmienić,
Ja muszę swój marny życiorys wybielić.
Nie chcę już krwi, nie chcę ciemności,
Chciałbym w końcu jakoś żyć, bez łamania kości!
Przecież mogę założyć rodzinę,
Na ulicy dzierżyć szczęśliwą minę...
Mieć pracę, mieć dzieci,
Tak zamiotę ze swojego życia wszystkie te śmieci!
Znaczek firmowy :[smiech]
_____________
No to znalazłem chwilę czasu żeby coś dodać, ale już na długą notkę raczej mi go nie starczy. Cóż, szkoła męczy, dziś nawet przysnąłem, a warto zauwarzyć, że w zwykłe dni mi się to nie zdarza. Po prostu jakoś nie lubię spać, kiedy za oknem świeci słońce :D No, ale dziś się zdarzyło, a to nie za dobrze świadczy o mej kondycji :D
Zdjęcie kontrowersyjne, nie żeby paluszki do Was były, one tak, profilaktycznie ;)
Z lewej mój skarb :*:*:*, a z prawej moja morda :D
Pozdo dla wszystkich :[damyrade]