Coś mnie na wspomnienia o byłym wzięło. Hm. Nie z sentymentu, po prostu tylko przy nim czułam się w 100% szczęśliwa. Chodzi o uczcia jakie mi wówczas towarzyszyły, nie o niego. Jego przez cały weekend w pracy będe widywać. I spoko;) Miałam plan pogadać z nim, zakopać topór milczenia, zostać kolegami z pracy. Ale nie mam przekonania do tego pomysłu dziś. Może odważe się kiedyś, w impulsie? :) Zobaczymy. Póki co mi dobrze. A praca z nim powoduje, że moje wspomnienia są żywe, to znaczy, że wiem, że mogę być szczęśliwa z kimś;)
Z nim oczywiście już nie:D Nawet bym nie chciała;)
Była Chodakowska - jest progres.
Jutro nie będzie... kolos, abcd... tylko co z tego, jak na wykłady nie chodziłam, nic nie wiem. Liczyć na szczęścia łud. Zobaczy sie.
No nic, trzeba ogarnąć się na jutro;-)
A jak u Was?
Jest ktoś ze Śląska? Jakies wspólne odchudzanko, bieganko czy coś... kontakt żywy by się przydał. Motywejszon!