po jakże cięzkim dniu nic nierobienia, wracam do domu, na moje stare smieci. zaduszona śmierdząca świątynia wypełnia mnie od środka naiwnością ponownie. patrząc na świąteczną choinkę nie rozebraną do tej pory zdejmuje z siebie ciuchy dnia dzisiejszego. nie monotonnie, bo tak jak ostatnio, siadając przed dziesięcioletnim wyrzutkiem przygarniętym przez indywidualistkę ćwiczącą cierpliwość, kładę na to wszystko lache, tudzież pałę, której nie mam. mogę się poświecić dla dobra sprawy, ale ja was nie pogodze z tym że istnienie istnieje powszechnie. jest do użytku publicznego, często wykorzystywane, nieczyszczone, tak jak coraz większa ilość kubków po kawach na moim biurku. albo liczba kubków. chuj z poprawnością stylistyczną/językową. a propo języka, nie oddam! mój. próbuje wyprostować prostownicą swoje porozrzucane myśli, naelektryzować energię, roztrzepać ład w okól mnie. ale tak jak mówiłam wcześniej, kładę na to wszystko lache, tudzież pałe, której nadal nie mam. ilość wylanych przez ciebie łez po pogrzebie kogoś bliskiego jest wprostproporcjonalna do ilości niekontrolowanych napadów śmiechu w mojej codzienności.. czujesz że przekraczam granice... to co siedzi w mojej głowie jest zupełnie przeciwstawne jak najmniejszym nawet objawom jakiejkolwiek legalności. nie pytam czy rozumiesz, po prostu przekazuje. niczym przekaźnik, który po położeniu się spać u boku... swojego, ma przekazane do świadomosci i podswiadomosci, stałe lecz nieciągłe filmy, poukładane w chorej kolejności, niekontrolowane tak, jak wczesniej wspomniane napady śmiechu. sama nie wiem czy panikuje, czy sie relaksuje. zapomniałam już dawno. zniknęłam dla większosci, ale nie potrzebuje tego, żeby ktokolwiek mnie odszukiwał i przywracał na nowo, po prostu mi się nie chce, tak po prostu. skąd ja znam to błogie uczucie niechcenia. po raz pierwszy zobaczyłam jak miło może być nie chcieć około niecałych dwóch lat temu, wtedy co pode mną załamywały się patyki ułożone w ogromne wzgórza, myslały one, że są fajne, bo udawały titanica. czasem życie jest zbyt słodkie, żeby móc je strawić. czasem zawiera zbyt dużo celulozy, a nie jesteśmy okrzemkami, lub krowami. nie dysponujemy czterema żołądkami. nie wiem czy dokładnie to chcialabym przemilczeć. ale milcze na wiele tematów. nadal.
wypełnia mnie depresyjne szczęście.
.nie pozdrawiam.
bo się nie zmienie.
choćbyś błagał, płakał, skakał.
i nie ważne jak często powtórzę jeszcze,
że kładę na to wszystko lachę, tudzież pałę,
to i tak jej nigdy mieć nie będę.
Inni zdjęcia: Synuś nacka89cwa:) milionvoicesinmysoulSurowa pustynia bluebird11Na dobranoc Rusałka Admirał :) halinam*** coffeebean1Międzyzdroje milionvoicesinmysoulZ wczoraj KSIĘŻYC 76% 15.07.2025 xavekittyxSahara kładzie się spać bluebird11:* patrusia1991gdSikora modra slaw300