no i dupa..
nie będzie dobrego zakończenia sezonu..
Ruda ma kontuzje
kręciła aferkę na wybiegu i kulała
1 tydz, 1,5 tyg
no i nic się nie poprawia..
no to telefon do wet
zrobiony zastrzyk, ale nic, dalej kuleje
brak ran, brak opuchlizny jakiejkolwiek..
no to usg
i wyszło..
na 99% jest to złamanie kości rysikowej
która albo kończy się kosztowną operacją, albo długą rekonwalescensją..
w najgorszym wypadku nie będzie można wgl jeżdzić na niej..
więc ogółem grejt
MsPdl możemy pożegnać z niewdzięcznym uśmieszkiem
tak się martwię o nią.. mam nadzieje że będzie wszystko dobrze, bo jak nie to kicha
jakiejś super sytuacji finansowej to nie mamy więc trza będzie oddać do p. D. wtedy pewnikiem na rozród pójdzie
bo papier dobry ma, ruch był dobry, żadnych schorzeń i innych
tylko co ja ze sobą zrobię?
o następnym koniu mowy nie ma.. kasa kasa kasa.. ;/
no były plany żeby nią pojeżdzić enki i potem jako profesorke sprzedać dla jakiegoś juniora
kupić konia z upatrzonej już hodowli i od nowa praca
ale gdzie tam do tego.. z niej już teraz forsy nie będzie na 2 konia
chociaż na zawsze by została ze mną, w środku
no nic, ma się wszystko ułożyć! ma się dobrze zrosnąć, na być git bez powikłań
niedługo ma przyjechać p.W zrobić zdjęcie i zobaczymy co tam się dzieje
ale do tego czasu..
stoi w boksie, tylko codziennie przyjeżdżamy żeby wyprowadzić na trawkę, dać marechwekę jabłuszko, żeby chociaż po parę kroczków robiła
ależ się cholernie boję..
jak nie wyjdzie to nie wiem co zrobię..
wszystko się pierdoli, wsystko