http://www.youtube.com/watch?v=rwgXvL9o0QQ
Ola miała 17 lat i chłopaka którego kochała bardzo. W sylwestra miała mieć swoje urodziny 18. Zauważyła że Szymon, jej chłopak zachowuje się dziwnie, mało mówi i nigdzie nie chce wychodzić. Trzy dni przed sylwestrem poszła do niego, aby zaprosić go na swoje urodziny-sylwester. Otworzył drzwi, jego twarz była cała czerwona i oczy również. Weszła, próbowała coś z niego wydusić ale on nic nie chciał mówić. Przytulił się do niej i płakał. Nagle poczuła mocne ukucie w plecach. Spojrzała się na niego a on płakać jeszcze gorzej. Nie wiedziała co się dzieje. Nagle poczuła mocny ból w klace piersiowej. Opadała. Obudziła się u siebie w łóżku czuła się niesamowicie dobrze. Wstała, uczesała włosy i zeszła na dół do jadalni. Zobaczyła jak jej mama stoi w kuchni cała na czarno ubrana i płakała. Ojciec siedział w jadalni, patrzał się w drzwi wejściowe jak by ktoś zaraz miał przyjść i wejść do domu. Podeszła do mamy chciała ją objąć ale nie mogła. Dlaczego? Co się dzieje, myślała... Jej siostra włączyła telewizor. Były wiadomości. " Dziewiętnastolatek zabił swoją dziewczynę Ole 18lat, po czym zabił siebie. Ranił nożem. Zostawił list "Kocham Ole ale nie wiedziałem czy mi wybaczy... Zgwałciłem dziewczynę. Nie chciałem. Przepraszam." Do tej..." I nagle zrozumiała że ona nie żyje. To dlatego jej rodzice płaczą. Zaczęła biec, biegła ulicą jak najszybciej aby uciec.. Ale dokąd? Dobiegła do skrzyżowania. Zatrzymała się i upadła. Wiedziała że to koniec. Odeszła....
_________________________________________________________________
Siedziała na łóżku przykryta kocem. Czuła się jak motyl owity niciami jedwabiu. Każdy jej ruch przypominypominał zachowanie lamparta, który porusza się delikatnie, by nie przestraszyć swojej ofiary. Było jej zimno, każdy mięsień ciała dobitnie przypomintnał o swoim istnieniu. Po ciele spływały poty, serce biło niemiarowo a w głowie panowała myśl, która dotyczyła jej śmierci. Zażywanie narkotyków było ucieczką od rzeczywistości. Przypomniała sobie słowa lekarza, który stwierdził, że narkoman, to osoba samotnej duszy. Każda zażyta działka białego proszku była krzykiem samotności. Powrót z dzieciństwa: zapach alkoholu, awantury, przemoc i powrót do pustki, która była codziennością. Będąc dzieckiem musiała stać się dorosłą. Jej psychika zbyt szybko dojrzała. Jej brązowe oczy zbyt wiele widziały, jak na swój dziecięcy wiek. Była dzieckiem spokojnym, marzyła o ciepłym domu, chciała czuć miłość i bezpieczeństwo. Nie było jej to dane. Często tuliła się do zimnej ściany i uciekała w świat fantazji. Tworzyła w nim świat baśniowy, który nie miał nic wspólnego z rzeczywistością. A rzeczywistość była brutalna. Najbardziej bała się krzyku i bólu, który towarzyszył jej każdego dnia.
Lata szkolne spędzała na nauce. Czytała książki i zawsze chciała być najlepsza. Myślała, że zdobywając wysokie oceny, zasłuży na miłość i pochwałę. Później zrozumiała, że dzięki wykształceniu może coś osiągnąć, uwolnić się od domu alkoholika. Jednak stygmatyzm, jakim była naznaczona ciągle powracał. Zawsze czuła się gorsza, wstydziła się domu i sąsiadów. W głębi serca wiedziała, że zawsze zostanie dzieckiem alkoholika. Bała się poniżenia, które widziała u rówieśników. Celowo unikała z nimi kontaktów. Pamięta, jak z niej drwiono i ją opluwano. Nigdy nie miała ślicznych ubranek, uśmiechu na twarzy i kolorowych zabawek. O wszystko walczyła, każda zdobyta wiedza w ławce szkolnej miała być jej wyzwoleniem. Żyła w dwóch światach. Jeden był szokujący i pełen nienawiści do osoby, którą kochała, drugi natomiast był światem prozy i liryki. Każdego dnia pielęgnowała w sobie nienawiść do tyrana, którego powinna kochać. Paradoks ujawniał się w tym, że kochała tyrana. Kochała ojca, który nie potrafił zaspokoić jej podstawowych potrzeb. Uczył ją życia - jak później stwierdził. Tylko, że owo życie było czymś nie do zniesienia, nie mieściło się w umyśle nastolatki. Zawsze drętwiała w nocy na zgrzyt klucza. Bała się ojca, który nie miał żadnych hamólców, by uderzyć ją i wyzwać. Jego paranoiczne zachowanie odbiło głębokie piętno w jej umyśle. Stała się zagadką dla ludzi, mało mówiła o swoim domu, ukradkiem pomykała po ulicach ze spuszczoną głową. Nie czuła się piękna i mądra. Czasem wyglądała, jak zaszczuty pies z podkulonym ogonem, który potrafił ugryźć przed atakiem.
Pewnego dnia poczuła siłę, gdy wciągnęła do nosa biały proszek. Zawsze brzydziła się alkoholu. Twierdziła, że nigdy nie będzie alkoholiczką. Stała się narkomanką... Narkotyk dodawał jej siły, dawał urojone szczęście. Najgorszy był zjazd. Każda chwila braku narkotyku w organiźmie powodował ból, który był nie do zniesienia. Stany depresyjne ciągle nękały jej głowe a zdobycie narkotyku stało się czymś nadrzędnym. Tak samo, jak jej ojciec potrzebował alkoholu, ona potrzebowała narkotyku. Ręce i nogi drętwiały, nie jadła dniami, na ciele pojawiały się ropnie. Serce biło niemiarowo, myśli były rozbiegane a oczy wystraszone. Wiedziała, że pomału umiera. Spoglądała na swój dyplom ukończenia studiów i czuła się nikim. Często chodziła na grób ojca i krzyczała, że dzięki niemu zmarnowała swoje życie. Wiedziała, że zbliża się koniec jej życia. Patrzyła na płytę nagrobka i w myślach układała własne epitafium.
Dziś siedzi w fotelu i codziennie walczy z nałogiem. Przestała tulić się do koca i zimnej ściany. Wie, że jest osobą uzależnioną, a każdy dzień jest bitwą. Jej życie zmieniło się w chwili narodzin syna. Jego małe rączki zawsze są skierowane ku niej. Zawsze bardzo mocno go przytula, mówi mu o miłości i wie, że dzięki niemu żyje. Każdy dzień jest ich wielkim sukcesem. Narodziny mojego syna są początkiem nowej historii...
obiecaj mi , że nigdy nie zapomnimy kim dla siebie jesteśmy . ile razem przeżyłyśmy i ile jeszcze przejdziemy .
fuck yesterday . fuck tomorrow . fuck today . fuck lies . fuck life . fuck it . fuck this . fuck that . fuck them . fuck him . fuck her . fuck you . fuck absolutely everything
zaczynam się zadowalać tylko plastikowym szczęściem