Zgrywam zdjęcia z biwaku i się nie mogę przestać śmiać.
Na tym powyżej widać mój namiot, w którym miałyśmy tyle robaków, że gdy rozpakowałam plecak to w ciuchach nadal one były.
Ale i tak fajnie było.
Jak na razie nie widzę skutków jedzenia, ani picia z dodatkiem małej ilości białka.
A co do dnia to na dobre wyszło mi włóczenie się po mieście, bo fajnie ten dzień spędziłam.
Jak już zacznę robić tosty z serkiem waniliowym, od których jebie się w bani to chyba nie wyjdę z kuchni, a Biedronka nieźle na mnie zarobi.
Fajnie jestem postrzegana jako "ta od Ira"
Wracam do domu, jem loda i idzie trójka chłopaków. Mówią mi "smacznego", no to ja idę dalej i odpowiadam "dzięki", a za chwilę odwracają się i do mnie "ej, ty jesteś z klasy Ira, co nie?". Zatkało mnie, idę dalej i słyszę "ta... ona nie wie kto to Iro". Miałam chęć coś odpowiedzieć, ale się powstrzymałam.
Teraz powiem tak:
Robię namiotowanie. Kto wpada? I kiedy?
+ info dla Artura
W tostach nie ma żadnego jogurtu, i nie wiem skąd to wytrzasnąłeś, a wąż leży w piwnicy