Pewnego dnia to zrobi. Czy będzie to bardziej spontaniczne czy zaplanowane? Będzie wzruszające czy szybkie i bez żadnych emocji? Wieczorem czy rano? Gdy nadejdzie ten moment jej twarz przyozdabiać będzie uśmiech, jeden z najpiękniejszych w jej życiu. Pukając do drzwi lub dzwoniąc do jej serca odezwie się jeszcze do niej Nadzieja i wypowie kilka cichych słów, aby żyć. Jednak odesłana będzie w zapomnienie. Marzenia, wiara również nie znajdą już miejsca w duszy dziewczyny. Ta dusza, jak i ciało, to już tylko wrak. Jej ciemny świat wykończył ją doszczętnie tworząc jej życie beznadziejnym. Jej psychika, która dawniej promieniała teraz gnębiona jest przez istoty, które szepczą w dzień i krzyczą w nocy nie dając spokoju. Słowa, które wypowiadają spalają jej serce doszczętnie - spójrz, zostały ostatnie krople woskowego serca w jej bladym ciele. Ogień zniszczenia, który zaraz do nich dotrze zakończy jej krótką wędrówkę przez życie. Może kilka osób zapamięta, może kilka zapłacze. Może nawet w jej oczach pojawią się łzy. Rozpocznie dzień od szarego poranka z kawą i papierosem, którego dym zaznaczać będzie siwe smugi w powietrzu. Zasłony w kuchni nie przepuszczą promieni słońca, wytrwale bronić będą ciemności w jej mieszkaniu, jak i w sercu. Wyzwolona z życia pójdzie do łazienki. Jej ciemne, długie włosy falować będą w przypływie powietrza dochodzącego z otwartego okna. Oczy, te oczy, które pusto patrzą na świat świecić będą ekscytacją. Siadając na rogu wanny cichutko wypowie kilka słów, których nikt nie usłyszy. Tabletki uśmiechać się będą w jej dłoni. Będą kusić i zaskakiwać kolorami. Każda z nich odbędzie tą samą wędrówkę w organizmie, każda ma swoje wyznaczone zadanie, lecz ich wszystkich poleceniem jest wykończyć to ciało i dać opuścić duszy ten pusty wizerunek człowieka.. Droga do jej sypialni będzie się już robić dziwnie kręta. Obraz będzie się powoli rozmazywał, a suknia zahaczać będzie o nogi, które chcą dojść do pokoju by ułożyć się na łóżku, które tak bardzo zna dziewczynę. Które pochłonęło każdą jej łzę i wysłuchało modlitw do Boga o nowy, inny poranek z promykiem nadziei. Leżąc już na łóżku spojrzy na sufit zasypany cytatami ręcznie przez nią napisanymi. Chłonąc mądre słowa nie będzie zwracać uwagi na objawy tabletek w jej ciele. Skupiona tylko i wyłącznie na suficie nie zauważy, że na ulicy, którą widziałaby przez okno, życie toczy się dalej. Dzieci bawią się, a dorośli gawędzą na ławkach. Uśmiechy na twarzach są szczere i pełne jasnego światła, w każdym z tych ludzi tli się płomień życia, który za nic nie chce gasnąć. Lecz jej płomień właśnie gaśnie, widać powoli już dym. Lont świeczki w jej sercu kusi ostatnie płomienie ognia do tańca, aż w końcu nadchodzi koniec występu. Nikt nie klaszcze, zapada cisza...
może trochę przesadziłam ...
więc to już koniec :) :*