No i proszę, zaczęło się to znów.
Szczerze to mam dość tego. Chciałbym uciec gdzieś daleko od tego wszystkiego. Kurwa, wsiąść w byle jaki pociąg i pojechać. Mieć w dupie wszystkich i wszystko. Mieć po prostu wyjebane na to życie.
Ale nie mogę. Jestem człowiekiem. Mam kurwa tą zjebaną podświadomość, sumienie itd.
Przyjaciół nie zostawię, oni zawsze byli i będą.
Japierdole, to chore. No kurwa chore, tak! Hahahaha, jestem idiotą.
Ciemnośc zapadła, miasto samotności. Wszyscy potępieni.
Takie życie ma być piekne? Aha.
Ale jeszcze zobaczycie ,że nadejdzie taki dzień, że uda mi się! Kurwa uda mi się odejść stąd! Z tej zjebanej ' rzeczywistości '' jeśli to coś można tak nazwać........................
Potrzebuje pomocy.
edit.:
Czuję ,że coś jeszcze muszę napisać. Ale będzie trudno. Nie byłem zbytnio przygotowany na to.. z resztą ,jak zwykle. Nigdy nie jestem przygotowany na to, chociaż chyba powinienem. Nie mam pojęcia jakie konsekwencje tego będą.
Jest już 2:55 w nocy. Znów słyszałem jakieś szmery, i stukanie. Cholera.. niecierpię tego.Whh...
Ściska mnie w płucach, a powietrze jest gęste. On znów tu jest, męczy mnie.. Eghh...
Dość! Mam dość....