Moja najkochańsza istotka na ziemi :) <3
Marzyłam o niej tyle lat. I Marzenia muszą się spełniać, bo w końcu jest z nami !
Śliczna urocza mądra dziewczynka moja.
I chociaż na same wspomnienie o porodzie przechodzą mnie dreszcze - myślę, że było warto.
Nie wiem jak przeżyłabym gdyby nie było ze mną Ozkana. Od poczatku do konca.
Od 6 rano jak tylko odeszły mi wody aż po akcje porodową rozpoczętą od 14 aż po 3 w nocy, kiedy w końcu wszystko sie skończyło
Mimo, że Lenka urodziła sie po północy, to trwało wszystko dłuzej z tego wzgledu, że ... no cóż. Nie chwaląc się ani żaląc... ledwo uszłam z życiem.
Poród mnie tyle kosztował, że po wszystkim straciłam ponad litr krwi i straciłam przytomność.
byłam reanimowana podłaczana do tlenu, dostawałam zastrzyki... i nawet bita po twarzy przez samego ukochanego.
Dziś się z tego śmiejemy, ale mama ktora była z nami na sali porodowej stwierdziła, że juz miała przed oczami widok mojej śmerci.
Ale udało się, że jestem.
Jak ktoś pyta mnie - to kiedy nastepne rodzenstwo dla Lenusi, przechodzą mnie dreszcze na myśl o porodzie.
Nie chciałabym nagabywać na szpital w któym rodzilam.. Ale nie mogło być dobrze, jeśli poród odbierał jakiś Abdullah z Syrii ....
Do czego to doszlo, ze nawet niemieckie kliniki opanowali .... uchodzcy.
brr... Ostatni raz miejscem porodu były Deutchlandy.
Użytkownik doyouknowme
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.