Rozpoczęłam swą wielką przygodę w jeszcze większej korporacji.
Nie ma mnie w domu oprócz pory na poranną toletę i ubranie się oraz oprócz momentu powrotu z pracy i walnięcia się na łóżko. Rozbieram się zwykle w trakcje snu, brutalnie przerywanego budzikiem.
I albo zostanę na zawsze złączona z dziennikarstwem, albo ostatecznie się z nim pożegnam. Czy tak, czy tak, będę bliżej celu, który chcę osiągnąć. Czyli wiedzieć o co w życiu mi tak naprawdę chodzi.
Wyłączając oczywiście bycie żoną, matką i kochanką, oraz wspaniałą siostrą i córką.
Dziś kocham Was wszystkich. Tacy jesteście bezpieczni i moi. Nie to co pokój 102.