A z tą Lazurową Grotą to było tak...nabyliśmy bilety w kasie za niemałą kwotę ale myślę sobie a niech tam skoro to taka atrakcja turystyczna...płynęliśmy najpierw stateczkiem, potem podpłynęły łodzie ale za kolejny środek transportu trzeba było oddzielnie zapłacić i to przyjęłam ze stoickim spokojem, w okolicy groty pojawiły się kolejne małe, strasznie kolebiące się w wodzie łódeczki i jak się domyślacie za kolejną opłatą dla osób strzegących wejścia, można było dostać sie do środka, nie wiem już co przeważyło strach, że się utopię czy irytacja niekończącymi się przeszkodami dość, że zrezygnowałam z ostatniego etapu...ale byli śmiałkowie, co wpłynęli do Lazurowego cudu a tam przewożnicy domagali się jeszcze zapłaty dla siebie...i tak jak przypuszczam poznałam działanie Camorry.