Wiem, że gdzieś jesteś.
Po drugiej stronie nieba czekasz na mnie.
Zastanawiam się czy przyjść...
Odfrunąć...
Na chwilę chociaż zapomnieć o wszystkim co mogłoby mnie sprowadzić na ziemię...
Nie.
Bo nauczyłam się inaczej.
Niestety nie do końca.
I szukam ideału(?)
Chyba.
Wiedząc, że go nie ma popełniam masę błędów...
Inaczej nie umiem.
Analizuję nieustannie...
Powoli zaczyna mnie to męczyć
Czemu nie mogę raz dać się ponieść tak do końca?
STOP
Co się ze mną dzieje?
Jak w klatce bez krat :(