Właściwie to oszukuję - zdjęcie nie jest moje, tylko ja na nim jestem. Nieciekawy aparat, prawda. Za to pomysł mój - natchnęły mnie te zniszczone książki, wykopane jako pomoc do wypracowania. Proces stylizacji nawet mi się podobał - był zabawny. Konieczność poczochrania włosów nie była taka straszna, bywało dużo gorzej. Ukochany Photoshop pozwolił dodać trochę aury - by nie było tak nuuudno.
FBL to taki chwilowy zachcianek, dodatek do portfolio.