Dlaczego wszystko zlało się w nieodradzalny brak?
Wypracowanko na tak. na nie. I cała reszta ambarasu.
Ponoszę porażki w ciężkiej pracy? chyba tak mi się tylko wydaje.
Przestałam marzyć, słodko śnić, dziś to był koszmar i do tego wszystko odżylo.
Jednak odżyło.
Takie idiotyczne błędy popełniam co krok i czuję jakbym cofała się do przodu.
Niemożliwe?
A jednak. Spłonęłam sama w sobie i nie ma już nic. Dlaczego to wraca?
Tak mi było dobrze.
I od dłuższego czasu coś jest ze mną nie tak. Kręci mi się w głowie, budzę się z bólem... nie pójdę nigdzie bo się boję. Wolę umrzeć.
A dziś prawie utonęłam w wannie. pozdrawiam.