zuzanka Lilku,Lilku ....ja dopiero dzisiaj przeczytałam o Twoich perypetiach .... biednaś Ty ,choć szczęściara bo to rak wprawdzie złośliwy.ale nie dajacy w zasadzie przerzutów ....wiem,bo usuwaliśmy takiego 2 lata temu u mamy mojej (tzn.pani doktor usuwała :p) ,ale też pamiętam ,że nerwów przy tym było sporo i pewność co do rodzaju raka mieliśmy dopiero 2 tygodnie po zabiegu.
Dzisiaj nawet śladu prawie po tym zabiegu nie widać.
Trzymaj się Słonko i niech wszystko goi się bez śladu :***
/u mnie bez zmian,zmęczona jestem koszmarnie i wciąż to Mama dostarcza mi większych emocji niż niesprawny fizycznie Tata... nic to ponarzekam,ponarzekam ,a potem daję sobie sama kopa i ciagnę to dalej ....przecież dobrze,ze Ich wciąż mam ..../
23/04/2015 22:20:24
dolphin
taki nowotwór to postraszyć potrafi :)
i może nawracać... ale miejmy nadzieję, że nie u mnie.