http://www.youtube.com/watch?v=gaxPZ9OneAU
Pamiętacie, gdy zdjęcia tej małej, ślicznej dziewczyki dodawało się na nk ? Ja jakiś czas temu usuwajając swój profil na nk, przeglądałam zdjęcia i zobaczyłam właśnie te dla Poli. Chciałam sprawdzić co się dalej stało z tą ślicznotką i dowiedziałam się że nie żyje... to było jakoś ponad rok temu.
Pola Wesołowska
14.06.2004 - 10.09.2009
Pola urodziła się 14 czerwca 2004 rok i od 9 miesiąca swojego życia walczy z nowotworem. Pierwszy guz - niezłośliwy nowotwór nadnercza- został usunięty, kiedy Pola miała zaledwie 9 miesięcy. Niedługo po tym na prawej powiece pojawiła się narośl, był to mięśniak prążkowano-komórkowy. Dlatego też Pola, nie mając jeszcze dwóch lat, zaczęła przyjmować chemię. Kiedy guz zmniejszył się usunięto go. Aby jak najmniej oszpecić twarz córeczki guz został usunięty częściowo. Niestety, gdy Pola skończyła 2 lata guz zaczął odrastać. W takiej sytuacji lekarze postanowili usunąć guz całkowicie razem z powieką. Mimo tego już po drugiej operacji nastąpiła III wznowa... wraz z lekarzami podjęliśmy bardzo trudną decyzję o usunięciu oczodołu łącznie ze zdrowym oczkiem.
Pola ponownie przyjęła chemioterapię jednak komórki nowotworowe nadal były obecne a planu dalszego leczenia już nie było. Byliśmy zrozpaczeni, jednak czuwała nad nami opatrzność i historia Poli została przedstawiona w jednym z odcinków "SOS dzieciom", w którym prosiliśmy o pomoc w znalezieniu kliniki zagranicznej. Ten fakt zmienił dalszy ciąg zdarzeń, odcinek ten obejrzała bowiem Pani A.B., która nawiązała kontakt z Kliniką w Dusseldorfie i sprawiła, że Pola mogła rozpocząć tam leczenie. Leczenia naszej córki podjął się dr Wessalowski, a Pola poddawana została nowatorskiej metodzie leczenia hipertermią, która stosowana jest wraz z chemioterapią i radioterapią. Był to dla nas trudny czas. Czas walki o życie Poli, do którego dołączyła też rozłąka i ogromna tęsknota. Po pół roku, w listopadzie 2008, Polunia wróciła do domu z zaleceniem przyjmowania chemii podtrzymującej, doustnej. Z ogromnym niepokojem czekaliśmy na przeprowadzenie badania rezonansowego, które miało nam dać odpowiedź, czy Pola ma nadal komórki nowotworowe. Wyniki poznaliśmy w styczniu, były one dobre i z nadzieją patrzeliśmy w przyszłość. Dodatkowe badania miały potwierdzić fakt, ze Pola jest zdrowa. Niestety zanim zrobiliśmy te badania, węzeł chłonny Poli uległ powiększeniu i ponownie usłyszeliśmy, że są tam obecne komórki nowotworowe. Nasz świat runął po raz kolejny.
Jednak ta wiadomość była dopiero początkiem złych wiadomości. Przeprowadzona biopsja wykazała, że komórki nowotworowe są chemio-oporne i ani leczenie w Polsce ani w Niemczech nie jest w stanie pomóc naszej córeczce. Jedynie co można było zrobić to usunąć guza, przeprowadzając bardzo ryzykowną operację niosącą za sobą mnóstwo zagrożeń. To była dla nas i lekarzy bardzo trudna decyzja. Operacja usunięcia guza odbyła się 25 lutego 2009 roku i dzięki wspaniałemu lekarzowi, modlitwie tysiąca serc Przyjaciół Poli udało się ogromna większość usunąć ogromną większość guza a żaden nerw twarzy Poluni nie został uszkodzony. To był naprawdę nieoczekiwany przez lekarzy rezultat. Pola po raz kolejny pokazała wszystkim, że jest wielką Bohaterką. Po operacji Polunia szybko zregenerowała swoje siły i wróciła na 3 tygodnie do domu a prowadząca ją Pani Profesor po raz kolejny udowodniła, że trzeba walczyć do końca. Podjęła decyzję o nowatorskim leczeniu Poli lekiem avestin oraz jednoczesnym podawaniu jej chemii. Avestin został sprowadzony do Polski i z ogromna nadzieja na wygraną rozpoczęliśmy kolejny etap leczenia Poli. Jednak już po pierwszym cyklu zaczęliśmy wyczuwać małe guzek, po drugim cyklu guzek był już widoczny a w oczodole Poli zaczęła sie pojawiać narośl. Taka sama jak na początku naszej drogi. Wszystko zaczęło wskazywać na to, że choroba wraca, nie wiedzieliśmy jednak wtedy, że wraca ze wzmożoną siłą. W ciągu trzech tygodniu guz urósł w oczodole, drugim oczku, zatokach, żuchwie...
Pola walczyła dzielnie do samego końca, a może początku, bo chcemy wierzyć, że 10 wrzesień 2009 roku to początek nowego życia Poluni, tam w górze, bez bólu, szpitala, nerwów i łez. Tak bardzo chcemy w to wierzyć, pomimo, iż nasze serca rozdziera nieludzka tęsknota, ból i wszechogarniająca nas pustka.
http://www.youtube.com/watch?v=02J7L3BY8s4
http://www.youtube.com/watch?v=1lwcZuXubYs