in love.

normalnie jestem załamana stanem psychicznym co poniektórych osób na photoblogu.

chuj, będę pisała nazwiskami i tak, będę sobie rzucać mięsem.

po prostu szału dostaję przez jeden główny temat, którym od niedawna żyje photoblog.

nie mówię o nikim innym tylko o Maxie Rutkowskim.

tyle mam na ten temat do napisania, że nie wiem od czego zacząć.

okej, chwila, moment. 

uspokajam się.

bytowałam sobie kiedyś na photoblogu jako zwykły anonim jakich wielu.

aż tu nagle natrafiłam na blog Adriana M. (adii636)

oblukałam jego znajomych i gdzieś dalej, przez kolejny przypadek wpadłam na bloga Maxa.

przeczytałam jedną notkę, potem drugą i następną.

spojrzałam obojętnie na zdjęcie i już wiedziałam.

po jakimś czasie zapomniałam o tym fotoblogu.

jakiś miesiąc temu ponownie zawitałam u Adiego i zaczęły się dziać rzeczy nieprawdopodobne.

a to, że ktoś kogoś wydał, a to, że koś kogoś zdradził.

no sorry, ale znajomości przez internet nigdy nie wychodzą.

no i oto gdzieś tam błądząc po powiązanych blogach dowiaduję się, że po necie krąży nagie zdjęcie Maxa.

zrobił się niesamowity szum, Max zakończył swoją działalność na blogu a teraz wszędzie o nim wypisują.

gdzie nie wejdę, czy to do tej (tego?) Julkii, Ajmaka, Skajpaja czy do jeszcze miliona innych rzekomo powiązanych z tą sprawą, widzę hasło "Max Rutkowski, prawda, nieprawda, on winny, ona winna."

plus dołączmy do tego jebnięte anonimy, które chuja wiedzą o tym, co było prawdą a co nie, a wymądrzają się na całego, próbując emanować inteligencją, której de facto nie posiadają.

ja sama nie wiem kompletnie nic w tym temacie, ale ludzie kurwa! stało się i nie da się cofnąć czasu.

dajcie żyć, bo to, że napiszecie komentarz, na którymkolwiek z podanych wyżej profili, czy gdziekolwiek indziej to niczego nie zmienia.

nie zmieni faktu, że Max został zdradzony, ośmieszony, wyzwany, znienawidzony.

nie mówię, że reszta jest bez winy, bo też niektórzy przegięli.

pytanie - gdzie są te wszystkie panienki, które lizały mu dupę tyle czasu?

czemu nie wzięły Maxa w obronę, skoro tak go uwielbiały i kochały, a teraz stoją tyłem do niego?

oto właśnie widać, jak za sprawą jednego głupstwa ktoś zaczyna nas postrzegać inaczej, mimo że się nie zmieniło nic w swoim zachowaniu.

i chociaż wiem, że nikt z ich środowiska tego nie przeczyta, to apeluję do Skajpaja i tak dalej (nie chce mi się już wymieniać) - nie piszcie już do chuja żadnych sprostujących notek!

bo piszecie w nich, żeby już zakończyć to całe gadanie o tej sprawie, a tak naprawdę pisząc właśnie te notki rozdmuchujecie to jeszcze bardziej i dajecie pożywkę debilnym anonimom.

tak, wiem, że ja sama takową napisałam, ale już mnie kurwica bierze jak wszędzie mogę o tym przeczytać.

ludzie, ogar.

na miłość boską.