tak, to uczucie kiedy powinnaś coś zrobić, a tak naprawdę jesteś bezradna.
gdyby ci tylko pozwolili, góry gołymi rękoma byś podnosiła.
chciałabyś wygłosić powalającą mowę, ale zaklejają ci usta.
pragniesz zrobić krok do przodu, ale bariera złożona z kłamstw i oszustw nie pozwala ci się ruszyć.
śnisz i miewasz marzenia, ale tak naprawdę jesteś niewolnikiem własnego umysłu.
dużo chcesz, niewiele możesz.
jak byłoby dobrze?
dla ciebie?
i dla mnie?
czy jest jakaś zasada, reguła, prawo mówiące o tym, ile szczęścia przysługuje na jedną osobę?
jest jakaś miara?
jakieś ograniczenie?
bo wydaje mi się, że los niesłusznie rozdaje karty.
szczególnie te złe.
co ja ci zrobiłam?
czym zawiniłam?
mogę to jakoś odkręcić?
tylko nie mów, że jest za późno.
na wszystko znajdzie się czas.
tak mi mówią.
więc i ty tak powiedz.
proszę.