Ze łzami płynącymi z oczu, szedł ścieżką na wzgórze. Było mu ziomno w samym podkoszulku, ale ine miał zamiaru nigdzie wracać przez kolejne kilka godzin. Marzył jedynie o samotności. Spokoju. O tym aby mógł na spokojnie wszystko przemyślec i wypłakać.
nie, nie mogę się poddać, tyle przeżyłem. Przetrwać jeszcze tą noc muszę, przestań wiesz, że to zrobić muszę. Wiem to coś tu jest, przez co, nie mogę przestać, znów się duszę. Wiem jest tam nabój w środku, piszę sms-a "Kocham Cię na zabój kotku", proszę, przyjdź zobaczyć moje ciało w worku, pożegnaj moje ciało w worku. Podnoszę broń, boję się, podnoszę wiem, to zrobię, więc... Ten jeden strzał, wcześniej powiem "Cześć", widzę już lufę gdzieś z boku....