Tydzień w pracy wlecze się jak ślimak.
Co dzień żyję wyjazdem po pracy do Wiskitna.
Tam do nocy toczy się życie, po czym po kilku piwach i kliku godzinach snu ide jadę do pracy.
Ledwo widzę na oczy już.
Powieki podtrzymuję zapałkami.
Dziewczynka z zapałkami, żesz mać!
P.S. Zdjęcie ślimaka, który poźniej zagościł w naszej łazience w domku na szkoleniu. Brrrrrr!