30 sierpnia 2008 r.
Mój (nie)mały gentleman podczas wesela Agnieszki i Wojtka.
Hmm.. jak dla mnie najkrótsze wesele, na którym byłam.
Jak to kobieta - singiel byłam tam wyłącznie z synem.
W zasadzie nie tańczyłam, bo przecież żaden obcy nie podejdzie,
a wszystkie baby na weselach pilnują swoich chłopów,
jaby z mydła byli i mieli się skończyć przed północą.
O 22.30 skończyłam zabawę i krótko potem byłam w domu.
Skończył się mój (nie)mały gentleman, który zasnął mi na kolanach.
Jakiż sens tkwić godzinami przy stoliku i wlepiac gały na zmianę w talerz i bawiących się weselników?
Stwierdziłam, że jadę do domu.
Dobrze zrobiłam, ponieważ następnego dnia szłam na 8 do pracy.
Były Dożynki Wojewódzko-Diecezjalno-Gminne.
Dobrze, że była KOBRANOCKA, przynajmniej bawiłam się tego dnia!