Spustoszony
przez śmiech i słowa
pobity przez
małe uczucia i rzeczy
przez pół miłości
i pół nienawiści
tam gdzie trzeba krzyczeć
mówię szeptem.
Wpadłam w moją wewnętrzną histerię.
Nie krzyczałam, nie płakałam głośno, nie biegałam i nie wyrywałam sobie włosów z głowy.
Po prostu w jednej chwili coś we mnie stłukło się i przyrosłam do chodnika, nie mogąc zrobić kroku do przodu.
Melancholicy są bardzo wymagający..