Wróciłam! niestety... koniec wakacji... Mogę coś napisać.
TRIP - przeżyliśmy wiele wspaniałych przygód, naprawde pięknych chwil, robiliśmy zwariowane rzeczy... Dziękuję za to, że Ich mam:) Najpierw chciałabym opisać, ale bez szczegółów, bo chyba nikomu nie chciałoby się spędzić 6ciu miesięcy przed komputerem, opisać zdażyło się na naszym tripie:):):) Najpierw spotkałyśmy się z Adą i Mimi w południe na Śródce. Pojechałyśmy stopem do Warszawy, poznając po drodze wielu ludzi. W stolicy byłyśmy gdzieś koło 20. Dojechałyśmy tam 8 stopami, w tym 1 tirem, z którego, przez CB radio udało nam się podsłuchać kilka dotyczących nas komunikatów;) Chwilę krążyłyśmy, odniosłyśmy bagaże do Madzi T.a o 23 wyszłyśmy na miasto. W metrze spotkałyśmy 2óch chłopaków, którzy zabrali nas na mega fajną imprezę - artystyczny squat 5.10.15. Cudownie! Była to iście hipsterwska impreza. Plaża na podwórku. Grafitowa kamienica. Picie wódki (zniżka za nogi!) o 5 nad ranem w parku Chopina. "Maleństwo, Czarna i Wredna" hahaha! Później inni ludzie zabrali nas na after-party do najbardziej pojebanego klubu w jakim kiedykolwiek byłyśmy..."Lustra"... Za nasze wejście, 20 zł od osoby, zapłacił jakiś koleś, wszystko nam stawiał. Były tam drakroomy potocznie zwane ruchalniami czy też koksiarniami, 2 małe parkiety, mnóstwo przecpanych wrednych ludzi i rażące płonącym blaskiem słońce za drzwiami. W domu byłyśmy przed 8, laski spały 5 godzin, a ja z 45 minut... Zebrałyśmy się i wyruszyłyśmy dalej. Spędziłyśmy nieco czasu Carrefourze i w KFC kradnąc cole, ale szukanie drogi nad morze było najtrudniejsze. Krążyłyśmy 3 godziny! Warszawiacy wogóle nie mają rozeznania w terenie. Ja za to moge się pochwalić, że jeśli o to chodzi, najlepiej dawałam sobie rade:) Złapałyśmy najdziwniejszego stopa jakiego można złapać... 2 karków w kombi z butlami z gazem w bagażniku i żulem(również w bagażniku) próbującego odpalić papierosa. Tym razem dotarłyśmy pod Ostróde(prawie, bo już myślałyśmy, że bd musiały spac w rowie), kawałek za.Mazury sa przepiękne:) Ale zawsze jest jakieś ale: koleś wysadził nas w czarną noc na stacji benzynowej na zadupiu. CUDEM stojąc pod lasem jacyś goście podwieźli nas i wysadzili pod..cmentarzem. Była godzina 24, a my nie miałyśmy gdzie spać, bez namiotów, z 2 śpiworami, bez kasy, latarek i sił... Ale złapałyśmy stopa w postaci 2 miłych panów z kajdankami ze straży pobliskiej wsi. A, pytając na stacji "wktórą stronę na Prabuty"-"Nie, to nie żart" sprzedawca robił wielkie oczy więc nawet do końca nie wiedziałysm,y w która stronę jechać ahaha Przespałyśmy się godzinkę na posterunku, apotem odebrał nas kuzyn Fabiana. Byłam padnięta, a okazało się, że zamiast do domu, jedziemy na village party! Ahahahha nie wiedziałyśmy jak tańczyć domuzyki typu Bania u Cygana ahahahahaha Najgorsze było to, że tym ludziom ta muzyka na prawdę się podobała... Ale na koniec puścili pare fajnych kawałków więc dałysmy rade;) Ale fajnie, żeludzie potrafią się bawić;) O 6 nad ranem bawiłyśmy się w garażu kumpla z malutkimi jamniczkami. I wtedy Ada pokochała psy...;) Gdy wstałyśmy Fabian zrobił nam pięknę śniadanko. Pojechaliśmy całą grupą nad jezioro a potem nowi koledzy zawieźli nas do Elbląga (mijającpo drodze dom mojej rodziny:p). Po drodze była straszna burza więc czułyśmy się trochę nieswojo, ale okazało się, że zamiast na squocie(trochę szkoda...) możemy spać u mojej cioci w Gdyni. Ze stacji prosto pod dom podwiózł nas jakiś koleś w terenówce. O 24 wyszłyśmy z domu i udałyśmy się pieszo do Sopotu, robiąc sobie po drodze niezłego stracha xD Tam to dpiero się działo... Byłyśmy w klubieTropical Island, darmowe drinki, chłopaki itp itd Poznałyśmy Holendrów, Hiszpanów, Polaków;) i Francuzów. Z tymi ostatnimi pojechałyśmy do ich mieszkania na imprezke. Ale z nas debilki, mogli nas zgwałcić, zabić, okraść... Ale cóż: nie bawisz się, nie żyjesz;) Odwieźli nas do domu o 10 rano, ale za bardzo już tego nie pamiętam...;) Cały poniedziałek przeleżałam w łóżku, chora, chora i chora. Za to dziewczyny miały niezły ubaw na kacowym humorze(który w sumie miałysmy cały czas)dysponując moimi ostatnimi pieniędzmi. A! Bo okazało się, że jesteśmy na moim utrzymaniu, poniewaz Ada wzięła stówe, którą zaraz wydałyśmy w Wawie na zabawe, a mi dysponuje tylko kartą, na której okazało się, że jest tylko 67 zł. Ale Przyjaciele sa bezcenni więc można na nich wydać wszystko co się ma. Oddać, wszystko, co posiadasz. A już na pewno na takich przyjaciół, jakich ja mam:)Moich Przyjaciół:* Wracając... Wyszłyśmy przed północą ale czekając na busa lub stopa spotkałyśmy znioącą winem babke, która nie dość, że nie miała poczucia kulturalności(odrobina!) to jeszcze muzyki... Nigdy nie idźcie do speluny "2 światy" na Świętojańskiej Gdyni xDUciekłysmy jej z trudem, powłóczyłyśmy się trochę, a potem o 2 w nocy pojechałyśmy kolejką do Sopotu, gdzie na wódkę zaprosiła nas grupa studentów z Wawy. Byli mili, z Wawy oO...;p Ostatniego dnia, we wtorek, Mia i Panda były tak zmęczone, że zdecydowałyśmy się wrócić pociągiem do Poznania(jak sie później okazało, wsiadłyśmy nie do tego pociągu). Tak na prawdę to tylko 1/8w5q674327582 naszych przygód tam. pisanie reszty byłoby albo: czasochłonne, nieetyczne, zabronione albo poprostu zwyczajnie głupie. To tyle.
Szkoda, że to już koniec. Ale to ten pierwszy koniec, jeśli o to chodzi, a w życiu czeka mnie jeszcze wiele końców i końcówek, początków końca i końców początku. Nazywajc to jak chcesz, ja i tak zawsze będe pamiętaćte chwile. Jedno jest pewne: każdy koniec jest początkiem.
"And sometimes you close your eyes and see the place where you used to life.."
The Killers - When You Were Young
http://www.youtube.com/watch?v=ff0oWESdmH0&ob=av3e
(sorry zabłędy, ale jestem zmęczona..) branoc;*