Robi się niebezpiecznie. Już dawno minęła połowa wakacji, a ja dopiero teraz zaczynam je czuć. Coś mi się stało z głową.. W sensie, że nie mogę o tym napisać bezpośrednio. Teart Magiczny - wstęp nie dla każdego. Bo to by było nie etyczne, ale chodzi o to, że ostatnio się przestraszyłam i stwierdziłam, że dosłownie tego już za wiele i stałam się dobrą katoliczką. Ale tylko na chwilę. Na prawdę obleciał mnie strach, już skłonna byłam uwierzyć, że skończyłam jako-tako z imprezami ITP ale to wraca. Bardzo nagle i chciwie. Nie mam wystarczająco dobrej duszy. Jestem egositkom. Ale tylko ze względu na moich rodziców. Ze względu na tą, i mam nadzieje, że tylko na tą sytuacje. Sprawę. (Bo egoistką bardzo bardzo bardzo staram się nie być) Obszar świadomości poza ego i ambicję, gdzie umysł staje się srebrną rybką w wielkim elektrycznym jeziorze duszy, gdzie umysł i bogowie odbierają pocztę po drodze z nikąd do wszędzie (czy też może w drugą stronę?). W każdym razie chyba trochę uzależniłam się od adrenaliny, wrażeń, przygód. To akurat najmniejszy problem, który problemem nie jest do końca. W przeciwieństwie do kota mam tylko 1 życie i musze je jak najlepiej wykorzystać. Ale mam też jedno zdrowie. Nadstawiam mojego kościstego karku. Moja ciekawość mnie przerasta. Przeraża..? Taki charakter jak mój z łatwości potrafi rozbujać właścicielem i zmącić jego spokojne wody praweg,o dobrego i bezpiecznego życia.Niby wiem czego chcę. Ale wiem także, że nie mam o tym zielonego pojęcia... Czuje się poprostu skonfudowana. Czasem mniej, a czasem bardziej.
Właśnie dostałam sms treści na cenzurowanym i serce zabiło mi mocniej, W TYM PROBLEM! gdy zorientowałam się o co chodzi. Nie chodzi o seks;)
Zawsze pociągały mnie tajemnice, niewyjaśnione sprawy, zakamarki umysłu i mroczne pajęczyny oplatające tęczowe światło machające nieśmiało przez wąskie szparki ludźkiej duszy, wiary, mózgu. Kręte niebanalne drogi ku cudom, w które z czasem skłonni bylibyście nie uwierzyć. Ale tylko Ci, którzy chcą, wierzą, chcą wierzyć mogą liczyć na łód szczęścia i może kiedyś doświadczą tego, myslę, że jednego z najpiękniejszych przeżyć, jakiego miałam zaszczyt ostatnio doświadczyć. Deszcz Perseuszy, działka z kumpelkami, czyste niebo. Usłyszałam głos od Boga. Serio! Ale nie dosłownie. Nie było to "hej! To ja, Bóg. I co Ty na to?". Użyłam przenośni poneważ w pewnym momencie, leżąc na tej ławce w środku nocy, mając przy sobie ważne dla mnei osoby, zdrowie, z którego czasem kpie, poczucie własnej wartości, poczułam coś niesamowitego. Coś jakby ciepły promień wypełniający moja duszę. Wskazujący mi dobrą drogę. Można by to było porównać do matczynej ręki, która w czasie gdy cały świat wali nam się na głowę, ociera nam łzy i otula delikatnym mlecznym zapachem. A! I jeszcze jedno: wszystko będzie dobrze. Teatr Magiczny.
The Kills - Black Balloon