Mam nadzieje, że te śmieszne zdjątko was rozśmieszy tak jak mnie
***
Nathan otworzył oczy.
- Kochanie obudziłaś się. Jak się czujesz? - jego głos pieścił uszy. Anita uśmiechnęła się i pocałowała go niespodziewanie w usta. Chłopak najpierw był troszkę zaskoczony, ale po chwili oddał pocałunek.
- Przy tobie bardzo dobrze. Nie zdąrzyłam ci podziękować za uratowanie życia. Wieć bardzo dziękuje. - uśmiechnęła się słodko.
- Nie ma za co. Bez ciebie moje życie nie miało by sensu.
- Zastanawia mnie tylko jedno... Jak znalazłeś się na tej polanie? Dlaczego nie widziałam jak zepchnąłeś tego.. Przemilczę to... ze mnie. Zobaczyłam cię dopiero nad nim. Jak to możliwe?
- Czy muszę ci to teraz tłumaczyć?
- Wypadało by.
- A więc pewnie już się domyślasz, że nie jestem zwykłym człowiekiem. Nie chciałem ci nic mówić, bo bałem się, że nie będziesz chciała być ze mną. - westchnął. - Jestem duchem. Widzisz mnie i czujesz, bo cię wybrałem. Opserwowałem cię od dłuższego czasu. - opuścił wzrok. Chciał już wstać i odejść, ale Anita złapała go za rękę.
- Kocham cię i nic innego się dla mnie nie liczy. - wstała powoli i pocałowała go jeszcze raz. - Chce być z tobą na zwasze. - Nathan przytulił mocno dziewczynę do siebie i wyszeptał jej do ucha, że ją kocha....
KONIEC