Anita chciała krzyczeć, ale nie mogła. Czuła jakby coś znalazło się w jej gardle i nie pozwalało wydusić żadnego dźwięku. Niestety dziewczyna traciła siły. Każdy oddech sprawiał jej ból. Delikatnie spojrzała za siebie, napastnik uśmiechnął się do niej widząc, że dziewczyna traci siły i zaczął biec szybciej. Anita przestraszona ostatnimi resztkami sił również przyśpieszyła bieg. Nie zwracała jednak uwagi na drogę i potknęła się o gałąź. Upadając podtrzymała się na rękach i natychmiast zaczęła uciekać na czworaka. Chłopak niestety był szybszy, złapał ją za kostkę i pociągnął w swoją stronę. Dziewczyna upadła na bark. Na jej twarzy pojawił się grymas bólu. Napastnik pewnym ruchem położył ją na plecach i usiadł jej na biodra.
- No i co teraz ślicznotko? - uśmiechnął się szyderczo. W promieniach słońca znów zalśniło ostrze sztyletu. Anita spojrzała na smoka oplatającego rękojeść sztyletu. Spojrzała ze wściekłością na chłopaka. Chciała go z siebie zrzucić, ale chłopak w odpowiednim momencie chwycił jej nadgarstki i przycisnął do ziemi. Dziewczyna próbowała je uwolnić, ale on był zbyt silny. Oddychała szybciej, nie tylko dla tego, że biegła, ale bała się. Chłopak przyłożył ostrze do jej szyi. Na twarzy dziewczyny nadal malował się gniew, tylko z jej oczu można było wyczytać wielki strach.
- Nie odważysz się. - warknęła, ale je głos lekko zadrżał. Spojrzała w ciemnobrązowe oczy chłopaka.
- Może do tego się nie odważę, ale mój sztylet może znaleźć sobie inne miejsce.
- Nie masz na to odwagi... - Anita przełknęła ślinę. Chłopak uśmiechnął się i przesunął kilka centymetrów nad ciałem dziewczyny ostrze i zatrzymał je przy brzuchu.
- Jesteś tego pewna. - w oczach chłopaka Anita zobaczyła pewien błysk. Spojrzała na niego przestraszona.
- Nie... - wydusiła.
- O tak. - uśmiechnął się. Dziewczyna poczuła jak ostrze przedziera się przez ubrania i powoli zanurza się w jej ciele. Anita krzyknęła i delikatnie się wygięła. Po jej policzkach płynęły łzy. Ból był nie dozniesienia. Chłopak nawet nie zwracał uwagi na dziewczynę i wbił ostrze jeszcze głębiej...