Gdy mijając ją mój wzrok zastygł w jej źrenicach
Wiedziałem, że nie jestem warty nawet sekundy z jej życia.
Może, gdyby mnie nie znała, by odwzajemniała uśmiech,
Wiesz, to przeze mnie nieraz płakała w poduszkę.
Jej dłonie tak delikatne, gładkie nadzwyczajnie,
Zupełnie jakby ktoś zmył z nich linie papilarne,
Pamiętam jej rozbijane łzy na mojej sinej skórze
I jej rozmazany tusz do rzęs na mojej siwej bluzie.
Mówiła: ,,Bez ciebie nie ma mnie" bez konsekwencji
Tkwiliśmy w milczeniu bez skutku i bez koncepcji.
Dzisiaj gdy niefortunnie zdarzy nam się minąć z sobą,
Wiem, że to zbędne, ale chciałbym chociaż skinąć głową.
Wiesz, dziś już nic nie zostało z tamtych starań
Tylko jedna wspólna myśl, że skończyło się na planach.