zdjęcie: ja i Kennedy. z wczoraj. ryja prawie nie widać, joł.
z ogłoszeń parafialnych: Marcin wyzdrowiał, więc wybierzemy się na porządne jebanie zdjęć razem z Nolee, kiedy będzie miała trochę czasu, joł.
wczorajsza bibka... ach, miłe wspomnienia, tylko trochę łeb boli. Chels oczywiście co chwilę cykała sobie sweet focie z praworęcza. praktycznie zrobiła sobie zdjęcie z wszystkim. no, ale tylko czekajcie na fotki z biby. haha, uśmiałam się.
"miliony marzą o nieśmiertelności, równocześnie nie wiedząc, co ze sobą zrobić w deszczowe niedzielne popołudnie."
to na tyle, miło było.