jakiś dołerski dzień (bo się nie ogląda z rana [b]yesterdaya[/b]! ale Marcyś, Marcyś!!).
No mniejsza. Miał być film lekki (z opowiadań tak by wynikało), łatwy i przyjemny a to jakiś melodramat i jak na złość po prostu [b]świetny[/b].
Ale o kinie to można długo. Nie! Dylematu 5! to jest dramat a nie dylemat!
Jedyne co to Balcerki jeszcze trzymają fason, bo z reszty to już wszystko uleciało, nawet Kołek i Kotek się już jakoś nie tak kłócą.
No i nie ma śpiewaczki z mężem, Anioła ofkors, TOWARZYSZA WINNICKIEGO!
No nie wspominając już o moim fave prof. Dąb- Rozwadowskim.
Ech.
[i]Nad wszystkim czuwa gospodarz domu
nie da on krzywdy zrobić nikomu
wszystkim pomoże
o każdej porze
ooooo mój Boże![/i]