Pewien Ksiądz kiedyś powiedział w jednym ze swoich kazań, że CHRZEŚCIJAŃSTWO JEST DLA TWADZIELI . Czasami wierzymy, czasami nie . Czasem może i nie chcemy wierzyc . Presja otoczenia, wpływ środowiska.... Może boimy się uwierzyc . Ale dlaczego ? Boimy się tego , co czeka nas po śmierci i wówczas stwierdzenie " jestem ateistą" jest dla nas najwygodniejszą opcją.? Może boimy się , że nie damy rady na drodze naszej WIARY? Że zbłądzimy? Potkniemy się i już nie powstaniemy ?
Jak najbardziej zgadzam się z tym , że Chrześcijaństwo jest dla twardzieli. Bo to wcale nie taka prosta droga. Wierząc mamy większą świadomosc naszych upadków. Czasem to jeszcze bardziej dobija do ziemii. Przygniata. Życiowy Krzyż staje się nie do udźwignięcia. Wówczas są dwie opcje. Albo rzucasz w kąt ten Krzyż i zbaczasz z drogi[ która prowadzi do cudwonego miejsca, jakim jest niebo] na drogę łatwiejszą , mniej wymagającą. Albo podnosisz się , po raz enty i brniesz znowu do przodu. Powstajesz , bo znasz cel swojej wędrówki . Walczysz, bo jest o co . Ale, żeby przystąpic do walki o Niebo , to trzeba miec na nie plan. Jaki jest twój plan na NIEBO? Czy w ogóle go masz? Bo jeśli nie , to bierz się do roboty, bo czasu masz z dnia na dzień coraz mniej .A każdy mijający dzień, przybliża nas do ŻYCIA.