Chora, zmęczona, z nosem wiecznie przyklejonym do zeszytu. Wbrew pozorom lubię się uczyć, chodzić do szkoły, bo mam przynajmniej zajęcie do tej 16. Nawet teraz, kiedy jestem chora, nie chcę zamęczać się nudnym siedzeniem przed telewizorem i robieniem sobie wody z mózgu na własne życie. O nie, nie. Wolę już ubrać ten szalik, wsypać do siebie kilka tabletek eliminujących oznaki przeziębienia, wsadzić do torby dwie paczki chusteczek i paczkę Panadolów, by dziarskim krokiem wsiąść do autobusu i podjechać pod szkołę, a potem przeżywać stresy przed kartkówkami, sprawdzianami (jeszcze nie teraz) i nie raz zastanawiać się razem z Olą "Czy napisałam pracę domową na temat, czy źle zrozumiałam pytanie?"
Mimo wszystko z ulgą witam weekend. Jakkolwiek by się jej nie lubiło szkoła potrafi zmęczyć. ;)
A na dodatek tak bardzo tęsknię. :(