Po dwóch godzinach robienia pracy domowej, matematyka zaczyna śmierdzieć ;x a wtedy dziecku zaczyna się nudzić, więc się przebiera, robi samojebki, a potem je przerabia na najpospolitszym programie ;d
Po pierwszych paru tygodniach w nowej szkole, mogę powiedzieć, że się zadomowiłam:) nie było to wcale takie trudne. Potrzebowałam zmiany, a muszę przyznać, że obawiałam się troche, że ta zmiana będzie jedną z tych gorszych.. A jednak, znowu wszystko potoczyło się dobrze:) Teraz oprócz jednego beznadziejnego nauczyciela oraz jeszcze gorszej nauczycielki, wszystko idzie świetnie. Z matematyką zdąrzyłam sie już raz pokłucić, chciałam już zmieniać rozszerzoną matme na psychologie, ale na szczęście okazało się, ze jest za póżno na zmienianie przedmiotów, a więc wzięłam się za siebie i opracowałam wszystko co trzeba, a teraz jestem z tego powodu jeszcze bardziej zadowolona:)
Z radością także mogę stwierdzić, że chemia i fizyka na skali A-levels są o wiele bardziej interesujące i jeszcze bardziej chce mi się chodzić na lekcje, słuchać i uczyć się o tym wszystkim! A półtoro-godzinna podróż do szkoły nabiera większego sensu każdego dnia! Jedyne co mi teraz tylko nie sprzyja, to pogoda. Zaczyna się robić zimno, wietrzno i paskudnie. Nadchodzą szare poranki i długie noce; nadchodzi najmniej oczekiwana pora roku.. Ale trzeba będzie jakoś zacisnąć zęby i przez nią przebrnąć, po raz kolejny.
Dlaczego najprostsze rzeczy, są często tymi najtrudniejszymi do wykonania? Dlaczego najbardziej oczywiste słowa nie chcą mi przejść przez gardło? Dlaczego coś, co miało dla mnie tak wielkie znaczenie w moim życiu, nagle nie znaczy nic? Dlaczego nawet nie tęsknie za tym, czego kiedyś tak bardzo potrzebowałam? Tak wiele pytań, na które nie potrafię znaleść odpowiedzi, które za wszelką cenę próbuję odepchnąć.. Z którymi wiem, że muszę się zmierzyć, a jednak, ciągle ich unikam...
http://www.youtube.com/watch?v=1pLsb1YMsKE