nie spodziewałam się, że zmiana czasu tak dobrze na mnie wpłynie. nie chodzi mi nawet o wczorajszą bonusową godzinę, chociaż nie protestowałabym, gdyby mi taką dawano częściej. doba jest ewidentnie za krótka o tę chociaż jedną godzinę. i minimalnie lepiej mi się dzisiaj wstawało, a pobudki w poniedziałek rano są przeokrutne.
a poza tym w weekend pobiłam rekord - rozpoczęłam naukę na dwa tygodnie przed kolokwium :') I DZISIAJ NA ĆWICZENIACH WSZYSTKO MI SIĘ ROZJAŚNIŁO, magia. to znaczy no nie wszystko, ale jak już trochę mi się rozjaśniło, to jest dobrze.
byle do środy! ;)